Jej chrypa podczas debaty w Izbie Gmin mówił więcej niż słowa: premier Theresa May traci nie tylko własny głos i głosy tych, którzy gotowi byliby poprzeć jej umowę rozwodową z UE, ale także resztki kontroli nad koalicją, którą kieruje. Drugie podejście do jej umowy rozbiło się przecież głównie o to, że storpedował je jej własny człowiek, prokurator generalny Anglii i Walii, Geoffrey Cox. Dobili ją zaś posłowie jej własnej partii i koalicjanci, bez których rząd Theresy May nie utrzyma władzy.
Jeszcze w poniedziałek w Brukseli May cieszyła się wraz z szefem Komisji, Jean-Claude Junckerem, że udało się wprowadzić poprawki do umowy, które mogą zadowolić jej przeciwników w brytyjskim parlamencie. Chodziło głównie o ich obawy, że unia celna z Europą nie zostanie nigdy zerwana z powodu Irlandii Północnej. Jest to jedyna część Zjednoczonego Królestwa, która ma lądową granicę z UE. May zapewniała w Brukseli, że utrzymanie wspólnego rynku w Irlandii Północnej to tylko kwestia tymczasowa i że Wielka Brytania w każdej chwili będzie mogła z tym skończyć, by domknąć brexit. Jednak już następnego dnia w Londynie prokurator generalny Cox ogłosił, że jego szefowa niczego w Brukseli nie załatwiła i że bez zgody UE Wielka Brytania nigdy nie będzie mogła wyjść z unii celnej. To zagotowało nie tylko zwolenników brexitu w szeregach partii rządzącej, ale także partię ulsterskich unionistów DUP, koalicyjnego partnera Theresy May.
Bez nich jej rząd nie ma szans na przetrwanie, co oznacza, że przedterminowe wybory mogą zostać na Wyspach ogłoszone jeszcze przed upływem terminu wyjścia z UE, upływającego z końcem marca. O tym mówi się zresztą w Londynie nawet więcej niż o kolejnej rundzie męczących politycznych przepychanek, związanych z brexitem, które zaczynają się dziś i mogą potrwać do końca tygodnia. Ochrypła premier May będzie próbowała gardłować w sprawie uzyskania od parlamentu jakiejkolwiek decyzji, popychającej sprawy do przodu.
Na stole jest teoretycznie wiele opcji, z powtórką referendum i próbami przepychania dalej umowy, dla której w tym parlamencie nie ma żadnego poparcia. Jednak fakt, że wystąpień pani premier słucha w Izbie Gmin rekordowo niska liczba posłów pokazuje, że mało kto wierzy już, że ten rząd ma coś jeszcze do zaproponowania. Na końcu każdej z tych opcji i tak czai się ogłoszenie twardegobBrexitu bez żadnej umowy.
Boją się tego wszyscy po obu stronach kanału La Manche i wszyscy się już do tego przygotowują, o czym piszemy także w bieżącym numerze „Wprost”.
Czytaj też:
Głosowanie ws. brexitu. Izba Gmin odrzuciła nowe porozumienie
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.