Janusz Kowalski zamieścił w mediach społecznościowych nagranie, którego głównymi bohaterami są...polskie jabłka. Wiceminister rolnictwa postanowił wyjaśnić swoim obserwatorom, jakie są różnice pomiędzy jabłkami deserowymi a przemysłowymi. - Chcę wspierać przede wszystkim pozycję rynkową polskiego jabłka deserowego, a nie jabłka przemysłowego. To produkcja jabłka deserowego powinna być głównym źródłem utrzymania polskiego sadownika - tłumaczył polityk Solidarnej Polski.
W opinii wiceszefa resortu rolnictwa jabłka deserowe to produkt numer jeden polskiego sadownika. - To z niego polski sadownik powinien żyć i z niego się utrzymywać. Jego cena jest najwyższa. Tymczasem jabłka przemysłowe sprzedawane przez zagraniczne hipermarkety bardzo często udają te deserowe - przekonywał apelując do klientów, aby szukali w sklepach polskiego jabłka deserowego.
Kołodziejczak ostro skrytykował Kowalskiego
Słowa Janusza Kowalskiego nie spodobały się Michałowi Kołodziejczakowi. Lider AgroUnii stwierdził w rozmowie z Na Temat, że rolnicy powinni utrzymywać się ze sprzedaży zarówno jabłek deserowych, jak i przemysłowych. - Niech Janusz Kowalski przestanie mówić, co powinno być, a niech robi to, co jest słuszne. Dlaczego w marketach są takie tanie jabłka? Dlaczego markety łupią polskich rolników? Jakim ministrem jest, skoro w sklepach są zagrzybiałe jabłka? - dopytywał rolnik.
– Kowalski powtarza starą, wytartą narrację, która funkcjonuje w przestrzeni publicznej od dziesięcioleci i jest nieprawdziwa. Że sadownicy powinni zarabiać głównie na jabłkach deserowych. Powinni zarabiać i na jednych, i na drugich - dodał.
Sadownicy bronią Kowalskiego
W obronie wiceministra rolnictwa stanęli natomiast sadownicy. - Zgadzam się z Januszem Kowalskim. Sprzedajemy rocznie 4-5 mln jabłek. Od jakiegoś czasu forsujemy linię ratowania polskiego sadownictwa i na pewno nie jest to przetwórstwo. A to właśnie na jabłkach deserowych można najwięcej zarobić. Są wyższej jakości i tylko takie powinno się konsumować bezpośrednio - tłumaczył Witold Piekarniak ze Związku Sadowników RP dodając, że jabłka przemysłowe niszczą polskie sadownictwo. - Kosztują w marketach 1,75 zł, leżą w koszach, trzeba tam nurkować i sobie wybierać, tymczasem często nie nadają się do spożycia - zaznaczył.
Czytaj też:
Nerwowość Kukiza po pytaniu o PiS. „Niech pan nie robi ze słuchaczy idiotów”Czytaj też:
Michał Kołodziejczak wyrzucił Mariannę Schreiber z manifestacji. Wywiązała się awantura