15 grudnia amerykański portal Politico opisał, jak europosłowie dorabiają „na boku”. Artykuł mówił m.in. o dodatkowych zleceniach włoskiego deputowanego Sandro Goziego Jednym z bohaterów tekstu jest Radosław Sikorski, który ma zarabiać nawet 40 tys. euro miesięcznie za „nieokreślone konsultacje”.
Politico dodało, że europoseł zaprzeczył tym doniesieniom. Przyznał, że miesięcznie zarabia o 5 do 10 tys. euro brutto za konsultacje, wykłady i artykuły. „Deklaracja nie zawiera szczegółowych informacji na temat jego klientów”- dodano jednak w tekście. Dziennikarze zauważyli, że według Transparency International EU dorabianie „na boku” przez europosłów to prosta droga do różnego rodzaju konfliktu interesów.
Wawrzyk: Parlament Europejski pod pręgierzem
Do sprawy w programie „Sygnały dnia” odniósł się Piotr Wawrzyk, wiceszef MSZ.
– Jeżeli pan Sikorski ma czyste sumienie i te pieniądze należały mu się za określone rzeczy od strony formalnej, jeśli były to całkowicie legalnie zarobione pieniądze, to powinien sam wyjść na konferencję i z każdego euro się rozliczyć. Jeśli tego nie zrobi, to postawi pod znakiem zapytania nie tylko uczciwość swoją, ale też całego Parlamentu Europejskiego. Który w tej chwili jest pod pręgierzem opinii publicznej – ocenił Piotr Wawrzyk. Wiceszef MSZ nawiązał do zarzutów wobec byłej wiceprzewodniczącej PE Evy Kaili, która razem z bliskimi osobami została oskarżona i trafiła do aresztu w Belgii w ramach śledztwa związanego z rzekomą korupcją w Katarze.
– Teraz pojawiają się wątpliwości co do dochodów jednego z polskich europosłów. Myślę, że dla czystości życia publicznego, w tym przypadku pan Sikorski, powinien wyjaśnić wątpliwości z tym związane. Nie czekać na śledztwo. Jeśli tego nie zrobi, to cóż… Interpretacja nasuwa się sama – powiedział Piotr Wawrzyk.
Czytaj też:
„Politico” ujawnia, jak dorabiają europosłowie. Kontrowersje wokół SikorskiegoCzytaj też:
Konsternacja Sikorskiego podczas rozmowy Olejnik. „Pani redaktor, ale to nie jest Rosja”