Przypomnijmy: 15 grudnia amerykański portal Politico opisał, jak europosłowie dorabiają „na boku”. Artykuł mówił m.in. o dodatkowych zleceniach włoskiego deputowanego Sandro Goziego.
Sikorski zaprzeczył, by zarabiał obecnie 40 tys. euro miesięcznie
Jednym z bohaterów tekstu jest Radosław Sikorski, który ma zarabiać nawet 40 tys. euro miesięcznie za „nieokreślone konsultacje”. Politico dodało, że europoseł zaprzeczył tym doniesieniom. Przyznał, że miesięcznie zarabia o 5 do 10 tys. euro brutto za konsultacje, wykłady i artykuły.
„Deklaracja nie zawiera szczegółowych informacji na temat jego klientów”- dodano jednak w tekście. Dziennikarze zauważyli, że według Transparency International EU dorabianie „na boku” przez europosłów to prosta droga do różnego rodzaju konfliktu interesów.
„Takie zarobki miałem przed objęciem mandatu europosła”
Sikorski odniósł się do tych zarzutów w rozmowie z dziennikiem Fakt. Podkreślił, że jest zwolennikiem „pełnej transparentności” finansów europosłów, a kwota podana w artykule Politico nie jest zgodna z prawdą.
W wywiadzie podkreślono, że wypowiedź szefowej międzynarodowej organizacji Centrum Studiów nad Rosją, Europą i Azją Theresy Fallon o zarobkach Sikorskiego okazała się błędna. Zgodnie z aktualnym oświadczeniem majątkowym Sikorskiego, jego zarobki nie wynoszą 40 tys. euro miesięcznie, lecz nawet 8-krotnie mniej.
– Łatwo niedokładnie sprawdzić, coś napisać i rzucić oskarżenie. Tymczasem takie zarobki miałem przed objęciem mandatu europosła. Teraz zarabiam znacznie mniej. Parlament Europejski wymaga od europosłów, aby przedstawili sprawozdanie swoich zarobków przed objęciem mandatu, więc w swoim oświadczeniu wykazałem majątek w sektorze prywatnym z przed lipca 2019 r., kiedy rzeczywiście zarabiałem sporo. Jako europoseł zrezygnowałem z wielu z tych zajęć, więc i moje dochody się zmniejszyły, co zaznaczyłem m.in. w oświadczeniu majątkowym opublikowanym na stronie polskiego Sejmu – tłumaczył Sikorski.
„To jest dodatkowa praca”
Europoseł KO zapewnił, że jego dodatkowe źródła zarobkowania – „płatne wykłady, zasiadanie w gremiach doradczych i honoraria za artykuły i książki” – są w pełni zgodne z prawem. Ponadto, tego typu praktyka jest powszechnie akceptowana w krajach Zachodu.
– W związku z wojną w Ukrainie biznes faktycznie odkrył ponownie ryzyko geostrategiczne. Prowadzenie płatnych wykładów jest w świecie zachodnim przyjętą praktyką (...) Mój kolega ze studiów, Boris Johnson, dostaje teraz 250 tys. dolarów za wykład. Na prowadzenie działalności jako formę dodatkowej pracy pozwala zarówno polski Sejm, jak i Parlament Europejski. Jestem wykładowcą na Uniwersytecie Harvarda. Tam zwykle prowadzę wykłady darmowe. Wcześniej w tym roku prowadziłem debaty, tzw. munk debate w Kanadzie. Z tym związane jest spore honorarium, bo to jest jednak wysiłek, trzeba lecieć do Kanady, przygotować się, wystąpić. To jest dodatkowa praca – uzupełnił Sikorski.
Czytaj też:
Sikorski odpiera zarzuty ws. Tomasza L. „Nie ja byłem autorem propozycji kadrowych”Czytaj też:
Konsternacja Sikorskiego podczas rozmowy Olejnik. „Pani redaktor, ale to nie jest Rosja”