Dwadzieścia siedem lat temu osoby skrzywdzone po raz pierwszy zgłosiły się do biskupów szczecińskich. I co? I nic. Od tego momentu zwodzono ich, oszukiwano, traktowano jako oszustów.
Prokuratura umarzała postępowania, a sam ksiądz Andrzej Dymer, bo o nim mowa, został nawet dyrektorem szkoły. Sądy biskupie przedłużały sprawę, aż do momentu, gdy sprawca zmarł. A nawet potem odmówiono poinformowania skrzywdzonych o wyroku, jaki zapadł tuż przed śmiercią duchownego.
Teraz już wiadomo, że Stolica Apostolska uznała księdza Dymera za winnego, ale nie wydaliła go z kapłaństwo.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.