W trakcie obrad Sejmu w czwartek 25 maja Monika Wielichowska i Barbara Nowacka domagały się informacji w sprawie „nieprawdziwej narracji premiera o sytuacji kobiet w Polsce w czasach rządów PiS”. Posłanki Koalicji Obywatelskiej wspominały o „złej opiece lekarskiej, braku pomocy państwa w opiece nad osobami zależnymi, ograniczeniach praw reprodukcyjnychi braku refundacji in vitro”.
Parlamentarzystki skrytykowały również konferencję Mateusza Morawieckiego Kobiety mają wybór, podczas której szef rządu mówił m.in. o równości kobiet i mężczyzn.
Awantura w Sejmie po słowach posłanki PiS
Po wystąpieniu posłanek opozycji z sejmowej mównicy padły kuriozalne słowa. – Totalna opozycja z nas kobiet próbuje zrobić jakby osoby niepełnosprawne, które nic nie potrafią, wszystko trzeba im załatwić, a walkę o prawa kobiet ograniczacie do walki o antykoncepcję, do prawa do aborcji, czyli zabijania dzieci, które już się poczęły. Krzyczycie jednocześnie, że tak mało się rodzi – stwierdziła przedstawicielka partii rządzącej Barbara Bartuś.
Posłanka PiS w ostrych słowach skrytykowała także metodę in vitro. Oceniła, że „nie jest to metoda walki z bezpłodnością tylko produkcja człowieka”. Zapewniła, że PiS duże nakłady finansowe kieruje na walkę z niepłodnością.
Tuż po niej na mównicy sejmowej pojawiła się posłanka KO Kinga Gajewska, która zaznaczyła, że zapłodnienie in vitro nie jest produkcją dzieci i zapowiedziała wniosek do komisji etyki poselskiej o ukaranie Barbary Bartuś.
– Obrzydliwe, niegodne słowa, wpisujące się propagandę, która krzywdzi dzieci poczęte tą metodą. Kiedy zbieraliśmy podpisy pod obywatelskim projektem ustawy ws. refundacji in vitro, podchodzili do nas wyborcy PiS-u, którzy mówili, że to popierają, bo mają dziecko, wnuka czy kuzyna z in vitro – oceniła w rozmowie z Wirtualną Polską Barbara Nowacka.
Czytaj też:
Awantura w Sejmie. Tak gorącej dyskusji dawno nie było. „To jest reżim kleptokratyczny”Czytaj też:
Niespokojnie w Sejmie. Krzyki zakłócały wystąpienie Błaszczaka. „Nie kłam!”