Rosjanie wreszcie zajęli się sami sobą. Może nie robią tego w sposób, jakiemu chciałby przyklaskiwać zachód, szukając szlachetnych demokratów, rzucających wyzwanie dyktaturze, ale fakt pozostaje faktem: rebelia wagnerowców pokazała, jak głęboko skorodowany jest system, stworzony przez Putina w Rosji.
O tym, że kraj ten gnije od środka wiedzieliśmy od dawna. Dziś wiemy także, jak skutecznie wichry wywołanej na Ukrainie wojny naruszyły przekonanie Rosjan o wszechmocy i wszechwładzy reżimu.
Spoiwo, które trzymało w ryzach kraj i społeczeństwo, pękło i tylko kwestią czasu jest, kiedy zacznie kruszyć się i odpadać płatami.
Złamany monopol
To początek końca putinowskiej Rosji, gdzie lojalność elity kontrolującej kraj, oparta jest na poczuciu bezpieczeństwa, gwarantowanej przez dyktatora. Dziś żaden oligarcha, członek rządu, oficerowie wszechwładnej wydawałoby się FSB, ani żaden, najbardziej nawet lojalny, watażka nie może być pewien swojego losu. Putin stracił monopol na stosowanie otwartej przemocy i tylko patrzeć, jak wagnerowcy znajdą swoich naśladowców.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.