„Uff, nie robiłam wywiadu z Natalią Janoszek. Ale kilku rozmów żałuję, w tym jednej z superksiędzem”

„Uff, nie robiłam wywiadu z Natalią Janoszek. Ale kilku rozmów żałuję, w tym jednej z superksiędzem”

Natalia Janoszek
Natalia Janoszek Źródło: Newspix.pl / Aleksander Majdanski
Po raz pierwszy o tym, że nie każdy, kogo otoczenie, media, a nawet ja sama, uznaję za godnego dziennikarskiego zainteresowania, powinien bohaterem zostawać… Ba! Że czasem nawet ci, którzy sporo mają za uszami, ścigani są przez wymiar sprawiedliwości, albo przynajmniej nękani wyrzutami sumienia, sami pchają się na (dziś już umowne) pierwsze strony gazet, dowiedziałam się, gdy do udziału w pewnym przedsięwzięciu zaprosiłam księdza z Częstochowy.

Fajny ksiądz, taki amerykański. Kochał hip-hop, a hip-hopowcy kochali jego, ewangelizował młodzież, na koloratkę zarzucał bluzę z kapturem. Luzak. Nowa, młoda twarz Kościoła. Nowa jakość w podejściu do wiernych. Idealny bohater dla dziennikarki, zwłaszcza gdy ta, wspólnie z przyjaciółką-fotografką, postanowiła włoski patent na kalendarz z fejkowymi księżmi przełożyć na polski, tyle że z prawdziwymi.

Gdy przyszłyśmy do księdza, by namówić go na zdjęcia do kalendarza (do udziału w projekcie zaprosiłyśmy 12 „wyróżniających się” duchownych), zgodził się od razu. Proszę sobie wyobrazić, jakież było nasze zdziwienie, gdy kilka dni po premierze kalendarza okazało się, że księdzem – pewnie jeszcze zanim to my się nim zainteresowałyśmy – zaczęła się interesować prokuratura.

By skrócić tę przydługą opowieść napiszę tylko, że ksiądz był tak wyluzowany, że np. gościom weselnym dowoził narkotyki. Taki miał gest w ramach prezentu dla nowożeńców, którzy ślubowali „u niego” przed ołtarzem.

Dlaczego o tym piszę? Bo wtedy, po raz pierwszy w swoim dziennikarskim życiu, zrozumiałam, że nie wszystko złoto, co się świeci i że najpewniej jeszcze nie raz okaże się, że „bohater” mojego tekstu w rzeczywistości, w jakimś jej wycinku, wymiarze, będzie jednak antybohaterem. I że chodzi o to, by minimalizować błędy, by starać się „typować” jak najlepiej.

Źródło: Wprost