Rozwodzącym się małżonkom bardzo często się wydaje, że muszą wygrać, a już na pewno wiedzą, że nie mogą przegrać. Niestety zapominają, że proces rozwodowy to nie jest proces o zapłatę, czy o spadek. Tu nie przyjdzie komornik i nie wejdzie na profil w social mediach, zmieniając twój status na „wolny” lub co najmniej „to skomplikowane”.
Rozstanie i rozwód dla każdej pary jest swego rodzaju porażką. Co prawda w procesie mamy powoda i pozwanego, ale tak naprawdę każda strona jest przegrana. Zamiast mówić zatem „Nie dam jej wygrać”, powiedz „Pozwolę jej przegrać”, pozostawiając w domyśle – „I sobie też”.
Małżonkowie często zapominają, że decyzja o rozwodzie nie wzięła się znikąd. Decyzja o rozwodzie jest wynikową wcześniejszych zdarzeń, wcześniejszych nieudanych prób ratowania związku, wcześniejszych błędów i nieumiejętnej komunikacji.
Często słyszę „Żona chce rozwodu, to niech poniesie wszelkie tego konsekwencje”. Czyli ma wyjść z domu w skarpetach, bo przez ostatnie 10 lat byłeś dla niej potworem i w końcu znalazła siłę, by odejść?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.