Choć to kwestia zboża, która podzieliła Polskę i Ukrainę, jest ostatnio tematem numer jeden, to warto jednak zauważyć, co dzieje się podczas krwawych działań wojennych. Rosyjskie ataki wcale słabną, a ich celem nadal są cywile i cywilne obiekty.
Cywile na celowniku
Zaatakowana została Konstantynówka w obwodzie donieckim, która jest na tyle blisko frontu, że jest niemal pod stałym ostrzałem. Tym razem rakiety spadły na rynek. Dlaczego akurat tam? Pojawił się liczne spekulacje i nie chciałabym się tym zajmować.
Kolejny raz zaatakowany został również m.in. Lwów i miejscowości w obwodzie lwowskim, a także Równe, Czerkasy, Charków, Kijów. W stolicy znów spisała się obrona przeciwlotnicza, ale nie wszystkie miasta mają tak silną OPL. To ukraińska bolączka i Rosjanie dobrze o tym wiedzą. Wiedzą też, jak przypomnieć Zachodowi, że wojna nie skupia się tylko na południu czy wschodzie Ukrainy.
Dziesiątki zabitych, dziesiątki rannych, bo przecież odłamki po zestrzeleniu rakiet w Kijowie także poczyniły szkody.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.