Hamas wszczął z Izraelem wojnę, wobec której elity polityczne w USA nie są tak podzielone, jak w przypadku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Irańscy patroni terrorystów z Gazy zrobili swoim sojusznikom z Kremla prezent, próbując wmówić naiwnym, że bronią Palestyńczyków, którzy na sprowokowanej jatce nie mają szans nic zyskać.
Świat zachodni dostał wreszcie wojnę, którą wszyscy rozumieją. Albo przynajmniej tak im się wydaje. W zależności od tego, kto po której stronie się plasuje, albo stawia na biednych Palestyńczyków przeciw złym Żydom, albo odwrotnie.
Europa stawia raczej na biednych Palestyńczyków, Amerykanie odwrotnie.
Choć to, co robi obecnie palestyński Hamas jest integralną częścią wojny, jaką sojusz Rosji, Iranu i Chin prowadzi z zachodem, to sprawa z punktu widzenia amerykańskich sporów politycznych wydaje się znacznie prostsza.
Tu nie trzeba wysilać się, by ogarnąć istnienie jakiś dziwnych, nieznanych dotąd szerzej nacji i ich państw, takich jak Ukraina. Nie trzeba konfrontować stereotypowych poglądów o wielkości rosyjskiej kultury, głębi rosyjskiej duszy i przekonania o możliwości kompromisu z Kremlem z odrażającymi zbrodniami putinowskiego reżimu.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.