Zmianę postrzegania Ukrainy na zachodzie dobrze oddaje ostatnie wydanie magazynu „Time”. Opisuje on słabnącego i zmęczonego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i jego coraz bardziej samotną walkę z Rosją.
Tekst, oparty w dużej mierze na anonimowych wypowiedziach, przypisywanych byłemu doradcy Zełenskiego, Ołeksijowi Arestowyczowi, pokazuje rosnące zniecierpliwienie zarówno panującą na Ukrainie korupcją, jak i tym, co jest już zupełnie oczywiste: Ukraińcy nie odnieśli w czasie wielomiesięcznej ofensywy na południu kraju żadnych poważniejszych sukcesów.
Nie jest to do końca prawda.
Niewątpliwym sukcesem Kijowa jest wyparcie rosyjskiej floty czarnomorskiej z Krymu i odblokowanie szlaków zaopatrzenia świata w ukraińskie zboże. To jednak za mało, by spoglądać w przyszłość tej wojny z jakimś wielkim optymizmem.
Czysto polityczne wahania sojuszników, naciskanych przez rosyjskie lobby w ich krajach, doprowadziło do sytuacji, w której Ukraińcy zostali pozbawieni większych dostaw broni ofensywnej. To, co dotarło, pojawiło się i tak za późno, dając Rosjanom czas na ufortyfikowanie swoich zdobyczy terytorialnych na Ukrainie.
Uporczywe szturmy na pozycje rosyjskie, prowadzone kosztem ogromnych strat w ludziach i sprzęcie, nie przyniosły przełomu choćby na miarę odbicia Chersonia.
Zima za pasem, a to oznacza, że o jakiekolwiek znaczące zmiany sytuacji będzie jeszcze trudniej. Zwłaszcza, że obecnie uwagę USA bardziej zajmuje jednak perspektywa wybuchu otwartej wojny na Bliskim Wschodzie, niż to, co dzieje się na froncie ukraińskim.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.