Zmarł Emilian Kamiński, któremu zawdzięczam przepiękne wspomnienie. Parę lat temu zaprosiłem go do swojego programu w TVP Kultura. Po prawdzie, trochę mi go wciśnięto. Nie wiedziałem o czym miałbym rozmawiać z dyrektorem mieszczańskiego teatru, ale w końcu ustąpiłem. Temat się znalazł, mianowicie sam teatr „Kamienica", zagrożony zamknięciem.
Mój gość toczył długą walkę o miejsce, które stworzył, więc zapytałem, trochę głupio, tego miłego i łagodnego pana Emiliana, czy przyszło mu do głowy, żeby się poddać. Zaszła w nim zmiana błyskawiczna i niebywała, stężał i zaczął ryczeć, oburzony, lecz bez żadnej wrogości, że nigdy się nie podda, nawet coś takiego nie przyszło mu do głowy. Padnie, lecz nie złoży broni. Słuchałem go, trochę zaskoczony i bardzo oczarowany.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.