W piątek, 19 stycznia, odbyło się kolejne posiedzenie sejmowej komisji śledczej, która bada tzw. wybory kopertowe. Przesłuchano wówczas w charakterze świadka Artura Sobonia, wiceministra aktywów państwowych w latach 2019-2021.
Przedmiot badań komisji
Wyjaśnijmy, że chodzi o niedoszłe wybory prezydenckie w 2020 r. Z uwagi na pandemię koronawirusa miały one odbyć się wyłącznie w formie korespondencyjnej, co pochłonęło ok. 70 mln zł.
Ostatecznie wybory odbyły się kilka tygodni później w tradycyjnej formie. Zadaniem członków komisji jest zbadanie niedoszłych wyborów pod kątem legalności, prawidłowości oraz celowości.
Soboń: Nie nadzorowałem Poczty Polskiej
Zgodnie z zasadami prac komisji, przesłuchanie rozpoczęło się od fazy swobodnej wypowiedzi świadka. Soboń odczytał wówczas oświadczenie, w którym przedstawił zakres swoich obowiązków w ministerstwie. Wymienił państwowe spółki, które znajdowały się pod jego nadzorem.
– W żadnym momencie wykonywania swoich obowiązków w ministerstwie aktywów nie nadzorowałem Poczty Polskiej. Nie nadzorowałem także departamentów: budżetowego, prawnego oraz departamentu wykonującego nadzór właścicielski wobec Poczty Polskiej – zaznaczył Soboń.
„Odpowiedź zawarłem w fazie swobodnej wypowiedzi”
Następnie przyszła pora na fazę pytań, które zadawał przewodniczący komisji Dariusz Joński, poseł Koalicji Obywatelskiej. Pytał m.in., czy Soboń rozmawiał o organizacji wyborów z ówczesnym premierem, prezesem Prawa i Sprawiedliwości czy prezesem Poczty Polskiej.
Soboń nie udzielił odpowiedzi na zdecydowaną większość pytań i konsekwentnie powtarzał następującą wypowiedź. – Odpowiedź na to pytanie zawarłem w fazie swojej swobodnej wypowiedzi – mówił były wiceminister aktywów państwowych.
Spięcie między Soboniem a Jońskim
W pewnym momencie doszło do spięcia między świadkiem a przewodniczącym komisji. — Czy może pan odpowiedzieć tak czy nie? — zapytał Joński.
Soboń bronił się, że poinformował już komisję o braku swojego zaangażowania w niedoszłe wybory, a obecnie korzysta z uprawnień, które przysługują świadkowi.
— Panie przewodniczący, jest taki program, do którego pewnie pan czasem chodził „Tak czy nie”, natomiast ja odpowiadam na pytania pod rygorem, o którym zostałem poinformowany zgodnie z możliwością tych praw, które przysługują mi jako świadkowi, a jednocześnie wykorzystałem część swobodnej wypowiedzi, w której wyjaśniłem wszystkie okoliczności tej sprawy — skwitował Soboń.
Karnowski zagroził wnioskiem do sądu
Joński zadawał kolejne pytania, jednak w odpowiedzi na większość z nich znów usłyszał wspomnianą wcześniej wypowiedź.
— Odnoszę wrażenie, że w ogóle pan nie słucha moich pytań, tylko ma zapisaną odpowiedź na każde moje pytanie — ocenił przewodniczący komisji — Podzielam to wzajemne przekonanie o niesłuchaniu się — odpowiedział były wiceminister.
Tuż po tej wymianie zdań kolejny członek komisji – poseł KO Jacek Karnowski – zagroził Soboniowi skierowaniem do sądu wniosku o nałożenie kary porządkowej za uchylanie się od odpowiedzi.
Czytaj też:
Sejm nie powoła dziś komisji śledczej ds. Pegasusa. PiS musi szukać nowych kandydatów
Czytaj też:
Komisja śledcza ds. wyborów kopertowych zabija nudą. „Dowiedzieliśmy się tylko jednego”