Kwestia krzyża na Sali Posiedzeń Sejmu wracała wielokrotnie. Symbol ma swoich przeciwników i zwolenników. O tę budzącą emocje sprawę zapytano Szymona Hołownię – marszałka izby niższej polskiego parlamentu, który na długo przed karierą polityczną przebywał przez pewien czas w nowicjacie zakonu dominikanów.
Polityk przyznał otwarcie w rozmowie z Onetem, że on by tego krzyża tam nie wieszał. – Natomiast czym innym jest nie powiesić krzyża, a czym innym jest go ściągać, gdy już został powieszony i dla wielu osób jest tam ważnym znakiem. Nie uważam, żebyśmy mieli teraz potrzebę tego rodzaju demonstracji — przekonuje Szymon Hołownia.
Marszałek Sejmu przyznał, że krzyż wisi też w jego gabinecie i nie ma zamiaru ściągać go na stałe, choć może to zrobić czasowo, na prośbę gości. — Mniej demonstracji potrzebujemy, a więcej realnej, organicznej pracy. Bo my się zakrzyczymy na śmierć, a robota dalej będzie niezrobiona – podkreśla i przekonuje, że politycy powinni się raczej zająć sprawami m.in. Funduszu Kościelnego i rozliczeniem pedofilii wśród księży.
Jak krzyż znalazł się w Sejmie?
Krzyż zawisł w budynku parlamentu w nocy z 19 na 20 października 1997, po zakończeniu posiedzenia klubu AWS. Tomasz Wójcik z pomocą posła Piotra Krutula samowolnie powiesili go na ścianie Sali Posiedzeń Sejmu. Rzecznik prasowy Sojuszu Lewicy Demokratycznej złożył wówczas formalny protest przeciwko „ostentacyjnym działaniom posłów Akcji Wyborczej Solidarność obliczonych na wywołanie politycznej awantury”.
Sprawa wróciła w 2011 r. w związku ze złożonym przez posłów Ruchu Palikota wnioskiem o wydanie zarządzenia nakazującego usunięcie krzyża. Kancelaria Sejmu zamówiła wówczas ekspertyzy. W jednej z nich czytamy, że „krzyż sejmowy ma podwójne znaczenie – jako znak religijny i symbol wartości niezwiązanych z przekonaniami religijnymi, a współtworzących aksjologię narodową ze względu na konteksty historyczne. Inne znaki religijne nie charakteryzują się tak rozumianą wieloznacznością”.
Doktor nauk prawnych, docent Uniwersytetu Warszawskiego Ryszard Piotrowski pisze w opinii BAS, że umieszczenie innych znaków religijnych w sali sejmowej byłoby przejawem głoszenia przekonań religijnych, trudnym do pogodzenia z zasadą bezstronności władz publicznych w sprawach przekonań religijnych.
Czy krzyż powinien wisieć w Sejmie? Ta opinia daje do myślenia
„Krzyż znajdujący się obecnie w sali obrad Sejmu nie jest więc wyłącznie znakiem religijnym. Nie stanowi przedmiotu kultu religijnego, ale przynależy raczej do sfery zwyczajowo regulowanego sejmowego decorum jako jeden z przejawów ceremonialnej konfesyjności” – wskazano w opinii.
Jak pisze dalej w docent Piotrowski, jedynie w znaczeniu związanym z przesłaniem aksjologicznym i patriotycznym, które polska historia przypisuje krzyżowi, jego obecność w sali sejmowej jest do pogodzenia z bezstronnością władzy publicznej w sprawach przekonań religijnych, podobnie jak przyznanie przez prezydenta odznaczeń w kształcie krzyża nie narusza tej zasady. „Może to być jednak trudne do zaakceptowania, jeżeli przekonania antyreligijne przesłaniają pozareligijne znaczenie krzyża i jego związki z polską tożsamością narodową” – wyjaśnia.
Czytaj też:
Gosek-Popiołek dla „Wprost”: Krzyża w Sejmie być nie powinno, ale to nie jest nasz najważniejszy problemCzytaj też:
Skandaliczne zachowanie Grzegorza Brauna. Marian Turski: On jest polskim faszystą