W poniedziałek, 11 marca, odbyło się kolejne posiedzenie sejmowej komisji śledczej, która bada tzw. aferę wizową.
Osajda: Dzwonili politycy różnych opcji
Przypomnijmy, że chodzi o nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie polskich wiz. Ze zgromadzonego przez prokuraturę i CBA materiału dowodowego wynika, że nieprawidłowości dotyczyły kilkuset wniosków, z czego ponad połowa została rozpatrzona negatywnie.
Podczas poniedziałkowego posiedzenia przesłuchano Jakuba Osajdę, który do września ubiegłego roku pełnił funkcję dyrektora Biura Prawnego i Zarządzania Zgodnością w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Osajda zeznał m.in., że do Piotra Wawrzyka, który był odpowiedzialny m.in. za sprawy wizowe, „dzwonili politycy różnych opcji i prosili o interwencję”.
Jednym z nich miał być były wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz z Koalicji Obywatelskiej. Miał kontaktować się w sprawie repatriacji, czyli powrotu od ojczyzny osoby albo osób polskiego pochodzenia. Kolejnym przykładem miał być Rafał Bochenek, były rzecznik rządu, a obecnie rzecznik Prawa i Sprawiedliwości.
– Wiem, że były też interwencje związane nie tylko z repatriacją. Pan minister Wawrzyk też wskazywał, że na przykład pan Rafał Bochenek dzwonił, żeby do jego, czy jego rodzinnego gospodarstwa, byli ściągnięci pracownicy. Skończyło się to chyba tak, że ci pracownicy przyjechali – powiedział przed komisją śledczą Osajda.
Bochenek: Konfabulacja i zwykłe kłamstwo
Te twierdzenia spotkały się ze zdecydowaną reakcją Bochenka. Opublikował na X (dawniej Twitter) wpis, w którym zaprzeczył, aby kontaktował się z resortem spraw zagranicznych w sprawie wydania wizy dla rzekomych pracowników.
„Nie wiem czego Pan Osajda się najadł, bo strasznie bredził dzisiaj przed komisją śledczą. Nigdy nie ingerowałem, nie dopytywałem, ani nie kontaktowałem się z nikim z MSZ ws. wydawania wiz dla jakichkolwiek obywateli państw azjatyckich (zwłaszcza do jakiegoś »mojego gospodarstwa«)” – czytamy we wpisie Bochenka.
Polityk dał jasno do zrozumienia, że ich spór może znaleźć swój finał na drodze sądowej.
„Wymienianie mojego nazwiska przez pana Jakuba Osajdę w tym kontekście jest nadużyciem, konfabulacją i zwykłym kłamstwem. Zero wiarygodności! Oczekuję, że pan Osajda przeprosi mnie za tę wypowiedź. W przeciwnym razie będę musiał rozważyć kroki prawne” – uzupełnił Bochenek.
Czytaj też:
Polacy ocenili komisje śledcze. Jedna wysuwa się delikatnie na prowadzenieCzytaj też:
Gorzkie słowa Budy pod adresem szefów komisji śledczych. „Rozdzielenie Jońskiego i Szczerby nie najlepiej im służy”