Prezydent Wrocławia wydał organizacjom rolniczym zakaz organizowania protestów w mieście. Jacek Sutryk tłumaczył, że ma na uwadze przede wszystkim bezpieczeństwo oraz zdrowie i życie mieszkańców, a także konieczność utrzymania ruchu na najważniejszych arteriach miasta. Jeden z organizatorów protestu odwołał się do sądu. Sąd Okręgowy we Wrocławiu decyzję polityka podtrzymał.
Protest rolników we Wrocławiu. Jacek Sutryk otrzymał setki gróźb
Na odpowiedź rolników nie trzeba było długo czekać. „Ulica, przy której mieszkam, podobnie jak wiele innych miejsc w kraju, została zablokowana i zastawiona, a na moim ogrodzeniu pojawiły się plakaty. Ja akurat zastraszyć się nie dam, a naruszanie miru domowego i prywatności w związku z pełnieniem funkcji uważam za co najmniej niestosowne” – przekazał Jacek Sutryk za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Prezydent Wrocławia przyznał, że po ogłoszeniu decyzji sądu otrzymał setki gróźb pod swoim adresem. „Niezmiennie wspieram interes polskiego rolnictwa, ale metody walki o ten interes nas różnią zdecydowanie. Siejąc nienawiść i wrogość celu nie osiągniemy” – ocenił polityk.
Protest rolników we Wrocławiu. Liczne incydenty
Samorządowiec przypomniał również, że za pierwszym razem – gdy protesty się rozpoczęły – wyraził zgodę na blokady, szanując wolność zgromadzeń i słowa. Podczas manifestacji 15 lutego, która odbyła się pod Dolnośląskim Urzędem Wojewódzkim, spalono kilka opon. Uczestnicy oblali również farbą i obrzucili jajkami baner wyrażający solidarność Polski z Ukrainą. Zdewastowane zostały również schody oraz fasada budynku, w którym mieści się urząd. Straty zostały wycenione na około 140 tysięcy złotych.
Czytaj też:
Wojciechowski z apelem do Tuska. „Bardzo potrzebny jest tutaj głos Polski”Czytaj też:
Protesty rolników w całej Polsce. Wiele miast czeka dzisiaj paraliż