Tomasz Szmydt opuścił kraj i udał się do Białorusi, gdzie poprosił prezydenta Aleksandra Łukaszenkę o ochronę. Polski sędzia przekonywał, że nasze władze prowadzą kraj do wojny i protestował przeciwko polityce prowadzonej wobec Białorusi i Rosji. Szmydt zapowiedział także zrzeczenie się urzędu sędziego. List z rezygnacją ma przekazać polskim władzom ambasada Białorusi.
Do sprawy odniósł się w TVN24 Marcin Mastalerek. – Jestem wstrząśnięty, zbulwersowany i myślę, że trzeba tutaj podchodzić do sprawy bardzo odpowiedzialnie. Raczej szukałbym jedności w opinii publicznej do tego, żeby absolutnie piętnować takie zachowanie, zdradę nazywać zdradą i zdrajcę nazywać zdrajcą – powiedział szef gabinetu prezydenta. Mastalerek podkreślił, że dla niego polski sędzia „oczywiście jest zdrajcą”.
Sprawa sędziego Tomasza Szmydta. Marcin Mastalerek zabrał głos
– Nie wiemy, jaka była jego prawdziwa rola w przeszłości, czy rzeczy, które wykonywał w pracy, robił jako on, czy robił na zlecenie. Nie wiemy tego. Dlatego uważam, że potrzeba tutaj wielkiej odpowiedzialności, trzeba takie zachowania piętnować. Z tego, co wiem, to przedstawiciele Kancelarii Prezydenta są w kontakcie z Naczelnym Sądem Administracyjnym w sprawie zakończenia jego pracy sędziego – tłumaczył współpracownik Andrzeja Dudy.
Zdaniem Mastalerka „trzeba doprowadzić do tego, żeby taki człowiek w obliczu prawa nie był sędzią”. – Nie pierwszy to zdrajca na świecie i nie ostatni. W krajach zachodniej demokracji bywali ludzie, którzy byli dużo wyżej niż ten pan. Trzeba wyciągać wnioski. Polska jest jeszcze młodą demokracją, my musimy cały czas poprawiać procedury – mówił szef gabinetu prezydenta. Mastalerek zakończył, że w tej sprawie „nie potrzeba kłótni”.
Czytaj też:
Sędzia Szmydt jak „kukułcze jajo”? Biedroń do Bocheńskiego: Nikt nie chce się przyznaćCzytaj też:
Polski sędzia chce azylu na Białorusi. ABW i prokuratura podjęły kroki