Postawienie na czele rosyjskiego MON ekonomisty – technokraty w starym sowieckim stylu to poważny błąd Kremla. W planach integracji gospodarki rosyjskiej z armią Andriej Biełousow skazany jest na powtórzenie wszystkich grzechów, które pozwoliły zachodowi pokonać Sowietów w czasie zimnej wojny. Rosja, z gospodarką na poziomie Włoch czy Hiszpanii, nie ma przecież szans na wojnę z całym światem. Problem polega na tym, że do tego potrzebne jest jednak przywództwo na miarę Ronalda Reagana. Zamiast tego mamy sojuszników, którzy w odpowiedzi na rosyjskie prężenie biurokratycznych muskułów odpowiadają w kuriozalny sposób.
Na czele komitetu wojskowego UE, ciała doradzającego Unii w sprawach wojskowych staje generał Sean Clancy z Irlandii.
Ta decyzja mówi wszystko o buńczucznych unijnych zapowiedziach wzmocnienia zdolności wojskowych Europy w obliczu zagrożenia ze strony Rosji. Irlandia to w obecnej sytuacji tak peryferyjny w stosunku do realiów zagrożenia kraj, jak tylko można to sobie wyobrazić.
Nie dość, że jest to mała wyspa z mikroskopijną armią lądową, to jeszcze nie należy do NATO, odgrywającego przecież kluczową rolę w zmaganiach z Rosją. W rywalizacji z Seanem Clancy przepadł polski generał Sławomir Wojciechowski i słoweński Robert Glavas.
To mniej więcej tyle, jeśli chodzi o to, co nasi unijni sojusznicy sądzą o przesuwaniu się środka ciężkości europejskiego bezpieczeństwa na wschodnią flankę UE.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.