Nowy spot PO budzi kontrowersje. Ekspert: Spóźniony i reaktywny

Nowy spot PO budzi kontrowersje. Ekspert: Spóźniony i reaktywny

Premier Donald Tusk
Premier Donald Tusk Źródło: Newspix.pl / Antoni Byszewski/FOTONEWS, X/Platforma Obywatelska
–Wygląda to tak, jakby druga strona była reaktywna i potrzebowała dopiero impulsu w postaci ucieczki Szmydta na Białoruś do budowania antyrosyjskiej narracji– mówi o nowym spocie PO medioznawca, dr Krzysztof Grzegorzewski.

Spore poruszenie w czwartek wywołał spot Platformy Obywatelskiej zamieszczony na X. Spot zaczyna się od słów gen. Piotra Pytla z wywiadu dla „Gazety Wyborczej”: „Rosja już tu jest. Jej największym sukcesem w Polsce jest PIS”. W pierwszych kadrach wykorzystano zdjęcia czaszek oraz Władimira Putina. Wspomniano też o tym, że dzięki wsparciu polityków PiS sędzia Tomasz Szmydt, który uciekł na Białoruś, zrobił w Polsce zawrotną karierę. Na końcu zamieszczono fragment wypowiedzi Donalda Tuska, w której określił Zjednoczoną Prawicę jako „płatnych zdrajców, pachołki Rosji”.

Spot został szybko skrytykowany przez polityków PiS, ale nie spodobał się też wielu komentatorom, także niezwiązanym z prawą stroną sceny politycznej.

„Tylko hieny polityczne mogą zacząć spot od stosu czaszek, co w kontekście Rosji przywołuje wśród Polaków jedno z dwóch wspomnień – zbrodni katyńskiej 1940r. albo operacji (anty)polskiej 1937r. Parszywe zagranie” – pisał działacz młodzieżówki PiS Oskar Szafarowicz. „(...) Polaryzacja na najwyższym poziomie, tylko kraju (niektórym szkoda)” – napisał komentator Radek Karbowski.

Polaryzacja wokół wpływów rosyjskich. Medioznawca o spocie PO

Medioznawca, dr Krzysztof Grzegorzewski ocenia w rozmowie z „Wprost”, że spot PO jest reaktywny i spóźniony. – Trzeba było wcześniej budować zwartą, konkretną i konsekwentną kontrnarrację do tego, co PiS mówił o wpływach rosyjskich w Polsce – uważa.

Film zaczyna się od „stroboskopowego” zmontowania twarzy Jarosława Kaczyńskiego z Putinem, a w końcu z twarzą Antoniego Macierewicza. Za późno, panowie. Trzeba było bić na alarm w drugiej kadencji PiS, przed wyborami parlamentarnymi. Przecież bardzo ostrą i sprawną narrację antyrosyjską stosował wówczas PiS i media z nim sprzymierzone, np. Michał Rachoń w serialu „Reset”. Wygląda to tak, jakby druga strona była reaktywna i potrzebowała dopiero impulsu w postaci ucieczki Szmydta na Białoruś do jej budowania – ocenia dr Grzegorzewski.

Zwraca też uwagę na podobieństwo spotu PO do tego z 2011 roku.

– Pod względem stylistyki w filmie są nowości – np. charakterystyczne biało-czerwone napisy na dole i dynamiczny montaż, stworzone jakby pod rolkę na Instagrama. Za to pod względem konstrukcji mocno przypomina mi on kampanię opartą o Smoleńsk i spot „Oni pójdą na wybory. A Ty?”. Właściwie jest ona taka sama. W filmie pokazywano wtedy kiboli, środowiska Gazety Polskiej oraz prowokatora Andrzeja Hadacza przed Pałacem Prezydenckim, żeby skojarzyć ich z drugą stroną sporu – mówi.

twitter

Jeszcze przed publikacją spotu PO były premier Mateusz Morawiecki zamieścił nagranie, w którym akcentował swoją solidarność z Ukrainą. „Donald, to ty potrafiłeś odbierać gratulacje z rąk Putina” – mówił na filmie narrator.

Na uproszczonych skojarzeniach opierał się spot PiS, którego celem było zniechęcenie odbiorców do udziału w marszu mobilizującym sympatyków PO.

31 maja Prawo i Sprawiedliwość opublikowało nagranie, w które wpleciono wpis Tomasza Lisa, zdjęcia z obozu zagłady Auschwitz oraz inicjatywę Donalda Tuska, który zapraszał wszystkich Polaków do uczestnictwa w marszu w stolicy.

Tomasz Lis napisał wcześniej w mediach społecznościowych, że „znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora”. Internauci słowo komora odczytali na równi z komorą gazową. Później dziennikarz przeprosił za swoje słowa.

Czytaj też:
„Rozumiem, że Szymon ma złe wspomnienia”. Ta komisja podzieliła koalicję
Czytaj też:
Polacy nie wierzą w kontrwywiad. Sondaż nie pozostawia złudzeń