Szef gabinetu prezydenta RP był gościem TV Republika, gdzie komentował wynik wyborów do PE oraz kwestię tego, kogo prawica mogłaby wystawić w wyborach prezydenckich w 2025 roku. Michał Rachoń pytał Marcina Mastalerka, według jakiego klucza kandydaci powinni być typowani.
– Jeśli drugiej stronie uda się wygrać te wybory prezydenckie, domkną system, centroprawicy będzie trudno powrócić. Przed PiS jest odpowiedzialność, bo to będzie odpowiedzialność prezesa Kaczyńskiego. Jeśli źle wybierze kandydata, może skończyć tak jak PO skończyłaby, dostając 5 proc. z panią Kidawą-Błońską. Jest dylemat, wystawić pewniaka, który wejdzie do II tury (...) czy postawić na kogoś takiego, jak prezydent Andrzej Duda, kogo nie będzie łatwo atakować w II turze – komentował szef gabinetu prezydenta RP.
W pewnym momencie zaczął przedrzeźniać Jarosława Kaczyńskiego i jego podejście do wyniku wyborów do PE.
– Pozornie zwyciężyliśmy, nic się nie stało, doliczmy Konfederatów, wszystko jest w porządku. No nie, tak się przegra – mówił Marcin Mastalerek, zakrywając oczy.
Tusk zapowiada rewolucję wśród ambasadorów. Przesłanie Mastalerka
W „Kropce nad I” Mastalerek komentował także nieoficjalne doniesienia o odwołaniu Marka Magierowskiego ze stanowiska ambasadora RP w Waszyngtonie.
Przy tej okazji szef gabinetu prezydenta RP zwrócił się do premiera, patrząc prosto do kamery.
– Panie premierze, jeżeli chce pan mieć kompetencje prezydenta, to niech pan się nie boi i wystartuje w wyborach. Wówczas będzie pan mógł powoływać i odwoływać ambasadorów. A na razie to robi prezydent, jest to prezydent Duda. Dziękuję, koniec krótkiego przesłania – mówił.
Wcześniej także nie szczędził premierowi krytycznych słów pod adresem Tuska.
– Według mojej wiedzy nie ma tu mowy o żadnej rezygnacji ambsasadora (Magierowskiego – red). Ambasadorów powołuje i odwołuje prezydent. Donald Tusk boi się wystartować na prezydenta, ale chciałby mieć jego prerogatywy, chciałby, żeby byli ambasadorami rządu, a najlepiej PO. Ja mam nadzieje ze panowie i panie z Trzeciej Drogi i Lewicy przestaną się godzić na taką antypaństwową politykę Donalda Tuska. Powiedzą, „halo, to ambasador RP” – komentował.
Zwrócił też uwagę na moment, w którym premier zapowiedział zmiany kadrowe.
– Tak się nie spodobała premierowi wizyta u prezydenta Bidena, że postanowił przykryć ją dwie godziny później informacją o odwołaniu ambasadorów. To są brudne gierki partyjne, które uprawia Tusk – mówił.
Czytaj też:
Wielkie zmiany w otoczeniu Andrzeja Dudy. W tle konflikt z MastalerkiemCzytaj też:
Andrzej Duda przedmiotem kpin w PiS. „Może spokornieje”