Pokuta czy odkupienie? Przyjaciel Putina z pielgrzymką do Warszawy i Kijowa

Pokuta czy odkupienie? Przyjaciel Putina z pielgrzymką do Warszawy i Kijowa

Narendra Modi i Władimir Putin
Narendra Modi i Władimir Putin Źródło: PAP / Abaca
Czołowy reprezentant zmontowanej przez Rosję światowej partii pokoju przybywa do Polski i na Ukrainę, by słuchać gorzkich słów o zażyłościach demokratycznych Indii z reżimem w Moskwie. Indyjska dyplomacja pieje o historycznej wizycie w regionie, ale prawda jest taka, że premier Narendra Modi najwyraźniej wystraszył się postępującego uzależnienia Rosji od Chin. Po fatalnej wizerunkowo wizycie w Moskwie przestał chyba także wierzyć, że Putin potrzebuje go w roli akuszera jakichkolwiek rozmów pokojowych.

Wśród politycznych lawirantów, używających ogólnikowych pacyfistycznych haseł do usprawiedliwiania rosyjskiej agresji na Ukrainę i własnych interesów z Moskwą, premier Indii jest osobną kategorią. W przeciwieństwie do takiego np. Viktora Orbana, bez ogródek wysługującego się Kremlowi, Narendra Modii cynicznie doi Putina z taniej ropy, licząc, że lubiane w Moskwie opowieści o pokoju za wszelką cenę dają mu podstawy do wywierania presji na Rosję.

Jego wizyta w Polsce i na Ukrainie pomoże odpowiedzieć na pytanie, czy z tych możliwości korzysta i w czyim – poza indyjskim oczywiście – interesie.

Obnoszący się z przyjaźnią z Putinem Modi decyduje się na niełatwą przecież podróż do krajów, będących samym centrum oporu wobec imperialnych zakusów Rosji. A to oznacza, że jego kraj zaczyna dostrzegać, jak niekorzystne może być sprzyjanie interesom Moskwy.

Bo choć Indie wolą mówić o swojej neutralności, to nikt nie ma chyba wątpliwości, że prący do negocjacji z Rosją apostołowie pokoju mają na myśli wyłącznie rosyjską wersję pokoju.

A ten ruski mir, jak dobrze wiemy, nie potrzebuje żadnych poza Putinem akuszerów. Modi doświadczył tego zaledwie sześć tygodni temu, podczas wizyty w Moskwie, która skończyła się jego wizerunkowym blamażem.

Źródło: Wprost