Debata prezydencka w USA. Taylor Swift kontra pożeracze kotów z Haiti

Debata prezydencka w USA. Taylor Swift kontra pożeracze kotów z Haiti

Donald Trump rozmawia z przedstawicielami mediów po debacie prezydenckiej
Donald Trump rozmawia z przedstawicielami mediów po debacie prezydenckiej Źródło: PAP/EPA / Jim Lo Scalzo
Kamala Harris potwierdziła w debacie, że jest w stanie uchronić demokratów przed wyborczą klęską, którą zwiastował Joe Biden. Donald Trump trwale zepchnięty został na pozycje stetryczałego grzyba, bredzącego coś o imigrantach zjadających Amerykanom koty. Problem w tym, że wyborców dających wiarę tym bredniom jest w USA ciągle mniej więcej tyle samo co tych, gotowych wzorem Taylor Swift, poprzeć kandydatkę demokratów.

Gdyby o wyniku wyborów przesądzały wyłącznie oceny tego, jak kto wypadł w telewizyjnej debacie, Kamala Harris miałaby zwycięstwo w kieszeni. Była świeża, energiczna i zręcznie nawiązywała dialog z wyborcami.

Za to Donald Trump skupiał się jak zwykle na samym sobie i na tym, żeby dostarczyć mediom pożywki do jak najbardziej absurdalnych memów. Straszył Amerykanów Haitańczykami, polującymi podobno na domowe koty tam, gdzie Harris odwoływała się do zdrowego rozsądku, pytając wyborców polskiego pochodzenia, czy zagłosowaliby na kogoś, kto chce się dogadywać z putinowską Rosją.

Żeby nie było wątpliwości: to było celne uderzenie w Trumpa, którego poprzednia kadencja była ponoć m.in. wynikiem poparcia ze strony Amerykanów polskiego pochodzenia. Jednak tam, gdzie kandydatka demokratów odwoływała się do zdrowego rozsądku i geopolitycznych dylematów, Trump walił amerykańskim widzom między oczy prosty przekaz: głosujcie na Kamalę, a obcy zeżrą wasze koty!

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Wprost.

Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.