W ubiegłym tygodniu pojawiły się informacje, że małżeństwo posłów Koalicji Obywatelskiej – Arkadiusza Myrchy i Kingi Gajewskiej – pobiera z Kancelarii Sejmu łącznie 7750 zł miesięcznie z tytułu dodatku mieszkaniowego. Warto zaznaczyć, że każdemu z posłów, którzy mieszkają poza Warszawą, przysługuje takie świadczenie, a jego maksymalna wysokość dla jednej osoby wynosi 4 tys. zł.
Sprawa wywołała liczne komentarze ze względu na to, że małżeństwo posiada nieruchomość pod Warszawą. Wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha tłumaczył, że dom w Błoniu wciąż jest w fazie wykończenia i nie jest przystosowany do zamieszania, dlatego wspólnie z żoną korzystają z dodatku na wynajem lokalu w Warszawie.
Kinga Gajewska reaguje na kontrowersje. „Próba zaszczucia”
Później pojawiły się nowe informacje w sprawie wydatków małżeństwa na biura poselskie, a później pytania ws. rejestru korzyści, do którego prowadzenia politycy są zobowiązani przepisami prawa. Trzy dni temu Kinga Gajewska wpisała do wspomnianego rejestru dom podarowany przez rodziców i darowiznę od męża w wysokości 40 tys. zł.
Kinga Gajewska odniosła się do sprawy w rozmowie z Wirtualną Polską. – Ataki na mnie i mojego męża to próba zaszczucia naszej rodziny. Robią to często ludzie związani z PiS, ich posłowie – oceniła posłanka. Podkreśliła, że nie złamała prawa, a dom wykazała w oświadczeniu majątkowym, które złożyła na początku kadencji.
– Te zarzuty są wyjątkowo absurdalne. Dom dostałam od rodziców w ubiegłym roku. Umowa darowizny została niezwłocznie zgłoszona do Urzędu Skarbowego. Niczego nie ukrywałam. Również w ubiegłym roku nieruchomość ta została wykazana w oświadczeniu majątkowym. Ta informacja jest jawna od roku. Rejestr uzupełniłam z własnej wiedzy, inicjatywy. Ani sejmowa komisja, ani służby państwowe kontrolujące nasze oświadczenia nie wzywały mnie w celu uzupełnienia tych wiadomości. Uznałam jednak, że dla czystości sytuacji należy to uzupełnić – przekazała.
Gajewska o nagłośnionych wydatkach. „Dlaczego w moich biurach są odkurzacze? Bo się w nich nimi sprząta”
– Zarzuty w sprawie zakupu ekspresów i odkurzaczy w poprzedniej kadencji to zupełny absurd. Najlepszym przykładem jest historia z ekspresami. Mówi się o czterech ekspresach kupionych w poprzedniej kadencji. Nikt jednak nie pisze, że mój mąż prowadził wówczas cztery biura poselskie na terenie okręgu – kontynuowała Kinga Gajewska, wymieniając biura w Toruniu, we Włocławku, w Chełmnie i Lipnie.
Z kolei posłanka w poprzedniej kadencji prowadziła biura w Błoniu, Łomiankach, Milanówku, Radzyminie i Otwocku. – Wszyscy piszą o jednym biurze, a to kompletna bzdura. Dlaczego w moich biurach są odkurzacze? Bo się w nich nimi sprząta – powiedziała posłanka KO.
Czytaj też:
Giertych staje w obronie wiceministra i posłanki. „To jest zwyczajnie nie fair”Czytaj też:
Podpadli internautom pobieraniem dopłat. Prześwietlono ich wydatki na biura poselskie