Moskale znów zabrali się za straszenie Europy nuklearną pożogą, co może świadczyć tylko o jednym: sprawy nie idą po ich myśli. Nerwowość jest taka, że na Kremlu zapomnieli nawet ustalić zeznania.
Reprezentujący wojownicze wielkoruskie skrzydło reżimu oligarcha Konstantin Małofiejew grozi na łamach „Financial Times”, że albo Amerykanie zaczną z Putinem rozmawiać o nowym podziale świata, albo Ukraina zostanie zamieniona w radioaktywną pustynię.
Z drugiej jednak strony, były prezydent i zastępca szefa kremlowskiej rady bezpieczeństwa, Dmitrij Miedwiediew, kupuje sobie w Anglii nowy jacht i przez lewą fundację sprowadza go do Rosji. Albo niezawodny Dima, niestrudzony kolekcjoner drogich zabawek, jest tak odurzony alkoholem, że nic nie wie o szykowanym przez jego kraj końcu świata, albo jest jak zwykle: mamy do czynienia z potrząsaniem atomową szabelką. To robi wrażenie już tylko na Olafie Scholzu i pożytecznych idiotach, łykających te bajania ochoczo i bez popijania.
Z tej dwójki poważniejszym graczem jest oczywiście Małofiejew, oligarcha mocno zaangażowany w doprowadzenie do pierwszej inwazji rosyjskiej na Ukrainę w 2014 roku. W wywiadzie dla „FT”, objęty międzynarodowymi sankcjami Rosjanin, postawił warunki, które jasno pokazują, że żadnych szybkich rozmów z Moskwą na temat przerwania wojny na Ukrainie nie będzie.
Małofiejew twierdzi bowiem, że mają one dotyczyć nie tyle Ukrainy, co szerszego ustalenia nowych stref wpływów w świecie.
Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.