Jarosław Wałęsa wskazał atut Nawrockiego. „Trener personalny, a nie prezydent RP”

Jarosław Wałęsa wskazał atut Nawrockiego. „Trener personalny, a nie prezydent RP”

Dodano: 
Jarosław Wałęsa
Jarosław Wałęsa Źródło: PAP/EPA / Rafał Guz
– Polacy powinni więcej się ruszać i daję Nawrockiemu piątkę za to, że stawia na aktywność fizyczną. Ale to bardziej predysponuje go do tego, aby objął np. funkcję rzecznika dobrego odżywiania się, zdrowego podejścia do życia, trenera personalnego, a nie prezydenta RP – mówi w cyklu „Wprost z rana” Jarosław Wałęsa. Poseł KO odnosi się do nowych sondaży, a także wskazuje, co stanowi „klucz do zdrowia” jego ojca.

Magdalena Frindt, „Wprost”: Kupuje pan narrację o obywatelskości Karola Nawrockiego?

Jarosław Wałęsa, poseł Koalicji Obywatelskiej: Ten „obywatelski” kandydat nie ma własnego zdania w żadnej sprawie – od aborcji, przez kwestie gospodarcze czy społeczne. Zawsze ucieka od udzielenia konkretnej odpowiedzi. A dlaczego tak robi? Bo musi czekać na wytyczne swoich PiS-owskich mocodawców. Każdy polityk, a przede wszystkim kandydat na prezydenta RP, powinien mieć wyrobione poglądy na różne tematy. A skoro ich nie ma, to jest to po prostu przerażająca sytuacja.

Karol Nawrocki przekonuje, że chce skończyć wojnę polsko-polską.

To jest ponury żart.

Patrząc na jego aktywność, w tym m.in. wręczenie odznaczenia Mariuszowi Kamińskiemu, przestępcy PiS-owskiemu, nie widać, żeby próbował budować wspólnotę. O jakim pojednaniu można tu mówić? To jest niewiarygodne i do bólu nieszczere. Pokazuje funkcjonariusza PiS, a nie kandydata obywatelskiego.

Karol Nawrocki kilka tygodni temu ogłosił start w wyborach, a jego notowania utrzymują się na poziomie ok. 20 proc.

Jest jeden niezaprzeczalnie pozytywny element w działalności „niezależnego” kandydata PiS-u, który startuje w wyborach prezydenckich. Karol Nawrocki stawia na ruch, na zdrowie, regularnie uczestniczy w różnych biegach. To się chwali, naprawdę. Polacy powinni więcej się ruszać i daję Nawrockiemu piątkę za to, że stawia na aktywność fizyczną.

Ale to bardziej predysponuje go do tego, aby objął np. funkcję rzecznika dobrego odżywiania się, zdrowego podejścia do życia, trenera personalnego, a nie prezydenta RP.

Oczywiście mówię pół żartem, pół serio, ale naprawdę to jest jedyna pozytywna rzecz, którą zauważam w Karolu Nawrockim. Trudno powiedzieć cokolwiek innego o kandydacie, który z samego założenia opiera swoją kandydaturę na oszustwie. A oszustwem jest to, że jest kandydatem niezależnym i obywatelskim. Wszyscy się z tego śmieją. I to jest dopiero prekampania. Czego zatem możemy oczekiwać po takim „obywatelskim” kandydacie, gdyby wygrał wybory? Tego samego, czyli obłudy i kłamstwa.

Z najnowszych sondaży wynika, że Rafał Trzaskowski ma sporą przewagę nad Karolem Nawrockim. Ale kiedyś wydawało się, że Bronisław Komorowski ma wygraną w kieszeni, bo Andrzejowi Dudzie niemal nikt nie dawał realnych szans.

W 2015 r. mówiło się, że Bronisław Komorowski nie ma, z kim przegrać, a na początku kampanii jego poparcie utrzymywało się w granicach 70 proc. Wiemy, jak to się skończyło, dlatego też czuję pewien niepokój, że nasi działacze i sympatycy nie dostrzegają, jak ważne są te wybory, jak ważne jest to, żeby Rafał Trzaskowski wygrał.

Bez Rafała Trzaskowskiego w Pałacu Prezydenckim nie dojdzie do skutku to, co obiecaliśmy w ubiegłym roku w kampanii przed wyborami parlamentarnymi – normalność. Nie będziemy w stanie realizować naszych wszystkich zobowiązań.

Będę wspierał Rafała Trzaskowskiego, tak jak to robiłem w 2020 r., kiedy ubiegał się o prezydenturę. Jeździłem po całej Polsce, rozmawiałem z ludźmi, rozdawałem ulotki. Mam nadzieję, że członkom Koalicji Obywatelskiej i naszym sympatykom nie zabraknie determinacji. Za każdym razem, kiedy ktokolwiek pomyśli, że teraz mamy zwycięstwo w kieszeni, należy przypominać przypadek prezydenta Bronisława Komorowskiego. To jest walka o wszystko. Walka o to, aby naprawiać Polskę po tym, co zrobił PiS.

Mówi pan, że to walka o wszystko. Natomiast politycy Prawa i Sprawiedliwości właśnie przestrzegają przed tym, że chcecie „domknąć system” i wtedy już nikt nie będzie mógł was kontrolować.

Odpowiem w bardzo prosty sposób. Koalicja Obywatelska to środowisko, które nie jest jednolite. Poszczególne partie, które wchodzą w skład KO, mają inne wrażliwości polityczne czy społeczne. Jesteśmy różnorodni, różnimy się i to jest właśnie nasza siła.

Czasami spieramy się na drodze do konsensusu, ale to czyni nas mocniejszymi i odpornymi na te zakusy, które miał PiS, czyli na bazowanie na rzekomej nieomylności wodza i zarazem bezmyślności kierowniczej Prawa i Sprawiedliwości. U nas nie decyduje wódz partyjny, a wszyscy potulnie jak baranki nie podążają za jego pomysłami. U nas jest pełna odpowiedzialność za podejmowane działania.

Obecnie głośno jest o sprawie Marcina Romanowskiego. Zbigniew Ziobro twierdzi, że jest to „proces sfingowany na polityczne zlecenie. Śledztwo bezprawnie nadzorowane i przedłużane przez osobę nielegalnie pełniącą funkcję Prokuratora Krajowego”.

Przerażające jest to, że były minister sprawiedliwości nie dostrzega, jak bardzo absurdalne są takie stwierdzenia. Teraz podejrzani mają kierować działaniami policji, prokuratury i sądów? To absurd. W takiej sytuacji każdy człowiek, który naruszy prawo, mógłby powiedzieć: „wobec mnie toczy się proces polityczny”.

Zarzuty ciążące na Marcinie Romanowskim są bardzo poważne, a sam fakt, że ukrywa się przed organami ścigania pokazuje, że boi się rozliczeń. Żaden człowiek nie będzie postawiony ponad prawem, a każdego, kto popełnił jakieś przestępstwo, musi dosięgnąć sprawiedliwość. I dosięgnie.

A czy to, że Marcin Romanowski pozostaje nieuchwytny nie świadczy o braku sprawczości w prowadzonych przez was rozliczeniach?

Nie, to pan Romanowski stosował i stosuje obstrukcję. Już raz był zatrzymany, ale ukrył się za immunitetem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Zgodnie z prawem został wówczas wypuszczony, a teraz się ukrywa, bo boi się konsekwencji swoich działań. Boją się też prawdopodobnie jego mocodawcy, którzy zalecają mu pewnie dalsze łamanie prawa, ukrywanie się przed organami ścigania, bo mają świadomość, że ten człowiek ma wiedzę, która może ich obciążyć. Rozliczenie tej sprawy to kwestia czasu.

„Która gmina jako pierwsza złapie Romanowskiego dostanie wóz strażacki” – napisał Jan Grabiec, szef KPRM. Potrzebne słowa? Prof. Antoni Dudek powiedział, że „to świetny przykład na infantylizację i upadek polskiej polityki”.

Taki żart mógłby powiedzieć ktoś na prywatnym spotkaniu, w gronie znajomych, a nie minister. Minister powinien zachować więcej powagi.

Trzeba jednak zwrócić uwagę, że jest to bardzo subiektywna sprawa. Dla jednych takie słowa są śmieszne, a innych nie bawią. Każdy ma własną wrażliwość i nią powinien się kierować.

W kwietniu poinformował pan, że grupa kilkunastu rolników przyszła pod pana biuro poselskie i „zdewastowała stare, zabytkowe drzwi, wylewając na nie obornik i inne zanieczyszczenia”. Zapowiedział pan wtedy, że sprawa zostanie zgłoszona służbom. Co się stało dalej?

Przekazałem sprawę policji, toczy się postepowanie. Wynajmuję lokal na moje biuro od miasta, a Urząd Miasta Gdańska wykonał analizę zniszczeń.

Ubolewam nad tym, że do takiego wydarzenia w ogóle doszło. Moje biuro pachniało nieładnie kwasem masłowym do tego stopnia, że nie dało się w nim pracować przez kilka tygodni.

Nie ma zgody na to, aby w taki sposób wyrażać swoje poglądy. Nie odpuszczę tej sprawy. Będę ją monitorował, ale działania pozostawiam odpowiednim organom.

twitter

Kilka tygodni temu Lech Wałęsa trafił do szpitala na rutynową kontrolę. Jego asystent poinformował, że „w ostatnim czasie prezydent nie czuł się najlepiej, skarżył się na dolegliwości zdrowotne”. Jak obecnie czuje się pana ojciec?

Mój ojciec ma 81 lat, więc wiadomo, że jego stan zdrowia nie jest już tak dobry, jak to było 30-40 lat temu. Musi monitorować, co się dzieje, czy wszystko jest w należytym porządku, stąd też te rutynowe kontrole.

W tej chwili jest poza szpitalem, pracuje i pozostaje mieć tylko nadzieję, że będzie jeszcze aktywny przez długie lata. To jest też klucz do zdrowia mojego ojca. Jeżeli ma za dużo pracy, to nie narzeka na zdrowie, a w sytuacji, gdy ma za dużo wolnego, to wtedy zaczyna dostrzegać niedogodności.

Czytaj też:
Spór przy granicy z Białorusią. „Nie jesteśmy wariatami, którzy chcą zlikwidować mur”
Czytaj też:
Kwaśniewski obstawił wyniki wyborów prezydenckich. Ekspertka ma kilka „ale”

Tekst powstał w ramach cyklu porannych rozmów „Wprost z rana”