Dziś siły zbrojne Sojuszu nie dysponują potencjałem militarnym na miarę wyzwań precyzyjnie formułowanych przez świadomych zagrożeń polityków i wyższych wojskowych. Wielu stara się w miarę precyzyjnie zdefiniować czas próby. Wiodący animatorzy sceny politycznej Europy wskazują, że powinniśmy być gotowi za dwa-trzy lata. Monitorując poczynania Putina i jego sojuszników – trzeba się z nimi zgodzić.
Po wstrząsie, jakiego doznało NATO i UE po agresji Rosji na Ukrainę, rozpoczęto w gronie państw sojuszu wysiłki mające zdecydowanie podnieść zdolności bojowe. Ostatnie trzy szczyty NATO to nawoływanie do zbiorowego wysiłku dla radykalnego podniesienia sprawności bojowej wojsk.
U jednych członków ma to wymiar konkretnych, planowych, systemowych i mocno utajnionych działań. U drugich chaotycznych, ujawnianych publicznie zamiarów. Ci drudzy, w walce o słupki sondażowe, odkrywają swoje karty.
Jednak nie tylko przed potencjalnym elektoratem, ale przede wszystkim przed przeciwnikiem! Co – moim zdaniem – ociera się o zdradę.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.