Wybory w Polsce? Kreml już nas rozgrywa. Były oficer wywiadu ocenia

Wybory w Polsce? Kreml już nas rozgrywa. Były oficer wywiadu ocenia

Dodano: 
Marcin Faliński /
Marcin Faliński / Źródło: WPROST.pl
– Dla Rosjan ważny jest chaos. Nieważne, kto go wywołuje. Czy lewicowcy, czy prawicowcy, czy ekolodzy, czy antyekolodzy, czy antyszczepionkowcy, czy aktywiści na granicy – nie ma to znaczenia. Wszyscy wprowadzający zamieszanie są pożądani – mówi w rozmowie z „Wprost” Marcin Faliński, emerytowany oficer wywiadu oraz autor powieści szpiegowskich.

Aleksandra Cieślik, „Wprost”: Zacznijmy od głośnego tematu Grenlandii i apetytu Donalda Trumpa na nią. Czy mogłaby poradzić sobie bez Danii?

Marcin Faliński: Dania to mały kraj, nie jest w stanie zabezpieczyć takiego terenu, nie ma potencjału militarnego i ludzkiego. Mogą to zrobić tylko Amerykanie – jeżeli nie oni to zostają Rosjanie czy Chińczycy. Grenlandia jest kolonią w erze neokolonializmu. Do tego dochodzą problemy społeczne i psychiczne wynikające z biedy wśród Inuitów, np. alkoholizm czy przemoc, co znamy z historii rdzennych mieszkańców USA. Grenlandia jest trochę więzieniem, rezerwatem. Kopenhaga przyznaje jej teraz większą autonomię, ale według mnie to już za późno. Najlepsze rozwiązanie to ogłoszenie niepodległości, akcesja do Unii Europejskiej oraz NATO. Załatwia to temat drapieżnego amerykańskiego kolonializmu. Grenlandia ma położenie strategiczne. Z każdym topniejącym lodowcem pojawia się możliwość otwarcia tzw. przejścia północnego – skrócenie drogi z Azji porównywalne komunikacyjnie z Kanałem Panamskim oraz Sueskim. Nie mówiąc o surowcach rzadkich zalegających na Grenlandii. Bogactwa, które może być w dyspozycji jej mieszkańców.

Wspomniałeś o Rosjanach. Przeskoczmy na polskie podwórko. To prawda, że nie doceniamy roli ich wywiadu, nieco go deprecjonujemy?

Wojna informacyjna z Rosją toczy się od dawna. Rosjanie i ich białoruscy sojusznicy bardzo aktywnie działają w Polsce. Działania prowadzą pod progiem konfliktu otwartego: akty sabotażu, zamęt w cyberprzestrzeni, czy wpływanie na świat polityki poprzez agenturę. Nasi politycy przez wiele lat – i to niezależnie od opcji – nie dopuszczali do siebie tej informacji. Według mnie Rosjanie, mając swoich agentów wpływu w naszej sferze polityki wewnętrznej, od lat lansują w Polsce defensywne podejście. Czy to w dyplomacji, czy działaniu służb specjalnych, polityce obronnej. Jednym z przykładów mogłyby być różne ograniczenia w zakresie działania służb specjalnych, utrudniania ich rozbudowy, wzmacniania, ograniczanie czy likwidacja ich struktur terenowych. Jednym słowem – nie prowadzimy zdecydowanych operacji ofensywnych. Zwłaszcza, że zachowania Rosjan mające na celu osłabienie Polski i więzów euroatlantyckich nasilają się. A najlepszą obroną jest atak.

W maju wybory prezydenckie. Czy Rosjanie będą rozpowszechniać dezinformację?

Oczywiście. Pytanie tylko, jak dużą.

Jaki jest ich idealny kandydat na prezydenta?

Taki, który będzie siać zamęt, występować z hasłami antyunijnymi i antynatowskimi. Każdy niech sobie dopowie, kogo mogą mieć na celowniku. Dla Rosjan ważny jest chaos. Nieważne, kto go wywołuje. Czy lewicowcy, czy prawicowcy, czy ekolodzy, czy antyekolodzy, czy antyszczepionkowcy, czy aktywiści na granicy – to nie ma znaczenia. Wszyscy wprowadzający zamieszanie są pożądani. Dotyczy to również, a może zwłaszcza dziennikarzy. Im więcej zamieszania, tym lepiej. Im więcej problemów z Unią, im więcej problemów z naszymi z sąsiadami, tym lepiej. Proszę sobie przypomnieć, jak w czasie II Rzeczypospolitej byliśmy skłóceni ze wszystkimi – to idealny układ dla głównych przeciwników w Rosji i ich zwasalowanej Białorusi.

Jak duża będzie ta wspomniana wcześniej dezinformacja?

Spora, bo to ważny wybór dla dużego kraju w Europie, istotnego w UE i w NATO. I bardzo dobrze, że mówi się o możliwych działaniach, czy kampaniach dezinformacyjnych oraz przed tym ostrzega. Systemy bezpieczeństwa, które mamy na poziomie instytucji centralnych, są bardzo dobre. Wicepremier Gawkowski twierdzi, że największym problemem jest Polska powiatowa. To tzw. miękkie podbrzusze polskiego systemu cyberbezpieczeństwa. Hakerom pracującym dla służb rosyjskich trudniej będzie łamać zabezpieczenia w instytucjach państwowych czy dużych firmach, Spółkach Skarbu Państwa, ale łatwiej będzie wchodzić do naszych systemów informatycznych przez urzędy na poziomie powiatowym, czy gminnym. Mogą na przykład wykradać dane wrażliwe, blokować do nich dostęp. Poza tym w małej miejscowości jest po prostu mniejsza świadomość kontrwywiadowcza, jeśli w ogóle jest, łatwiej zawerbować kogoś do współpracy przez wrogi wywiad. To tam trzeba wzmocnić system, również w kontekście szkoleń, edukacji, uświadamiania, uszczelniania systemów teleinformatycznych.

A media społecznościowe?

Zalecam każdemu bardzo dużą ostrożność. Należy czytać informacje podawane przez sprawdzonych, pewnych dziennikarzy pracujących w dobrych redakcjach i odcinać się od sensacji. Mieć swoich wybranych, którzy nie sieją defetyzmu, są krytyczni, wyciągają właściwe wnioski, nie powodują chaosu informacyjnego, dezinformacji, nie przekazują treści podprogowych.

Niedługo zaprzysiężenie Donalda Trumpa. Jak odbije się na polskiej polityce?

Obecne otoczenie Trumpa jest inne niż za jego poprzedniej kadencji. To, czego wszyscy się boją, może nagle stać się atutem. Putin liczy na zmiany odnośnie do Ukrainy, ale Trump nie lubi przegrywać. Jeżeli ten kraj polegnie, w pewien sposób polegnie też przyszły prezydent USA.

Pomówmy chwilę o obronności.

Polska wydaje na obronność tyle, co Niemcy mające wielokrotnie większą gospodarkę. Bogate kraje, jak choćby Holandia, Belgia, Hiszpania, a nawet Czechy jakby schowały się za nami. Wydaje im się, że nie muszą wydawać na zbrojenia. Podobnie Dania, która teraz jest zdziwiona sytuacją na Grenlandii. A przecież nie mają czym jej bronić. Zgadzam się tutaj z Trumpem – nadszedł czas, by Europa zadbała o swoje bezpieczeństwo. Polska staje się coraz silniejsza z jej Siłami Zbrojnymi. Niestety, jesteśmy też z całymi problemami ostatnich lat, które wstrzymały ich rozwój. Mając słabe otoczenie, mamy coraz większe wpływy. Nasza pozycja w tym zakresie w ostatnim roku wzmocniła się. Zaczyna funkcjonować swoiste prawo dżungli i postępuje swoista wasalizacja słabszych. Przykład? Stany Zjednoczone mają wokół siebie słabych sąsiadów. Gdzie indziej powstają nowe inicjatywy strategiczne – nordycka czy bałtycka. Z drugiej strony – tworzy się pewna koalicja mocnych militarnie państw. Należą do niej Francja, Wielka Brytania, Włochy, Niemcy i Polska. Coś nam o tym powie skład europejskiej delegacji po zamieszkaniu Trumpa w Białym Domu, jeśli dojdzie do takiej misji. Czy to będzie symbolika, czy jakieś przesłanie? Czy będzie w niej polski premier? Zobaczymy niebawem.

Do czego to zmierza? Jakieś scenariusze na dalszą przyszłość?

Trochę kontynuując wcześniejszy wątek... Pojawiają się dyskusje, że w perspektywie dekady tworzyć się będzie nowy kształt Europy – od Wielkiej Brytanii przez Skandynawię, państwa bałtyckie, po Polskę i Ukrainę. Te dwa ostatnie kraje mogą choćby oddziaływać na światowe rynki produkcją zboża. Brytyjczycy zaś mogą myśleć właśnie o takim imperium – bogate tereny skandynawskie, geopolitycznie położone kraje bałtyckie i Finlandia, mocne militarnie Polska oraz Ukraina (ta druga również żywnościowo). Mogą do tego dołączyć też Niemcy – nikogo nie zdziwi tradycyjny sojusz z Brytyjczykami. Może Bałkany... Rumunia, Bułgaria oraz mniejsze kraje chętnie uczestniczyłyby w takim przedsięwzięciu, ale po drodze mają „chore” Węgry i częściowo Słowację, niezbyt mocne Czechy oraz pozostającą wciąż w dobrych relacjach z Rosją Serbię.

Czytaj też:
Jaka była rola Polski przed atakiem Rosji na Ukrainę? Mark Brzeziński o kulisach
Czytaj też:
Kwiatkowski ostro o Dudzie. „Jeden wielki sabotażysta”