Odznaczenie dla Sanah. Posłanka tłumaczy. „Usłyszałam wiele słów zachwytu”

Odznaczenie dla Sanah. Posłanka tłumaczy. „Usłyszałam wiele słów zachwytu”

Urszula Pasławska
Urszula Pasławska Źródło: PAP / Marcin Obara
– Usłyszałam wiele słów zachwytu na temat tego, jak skutecznie udało się Sanah zainteresować młodych ludzi poezją – mówi Urszula Pasławska w cyklu „Wprost z rana”, odnosząc się do swojej interpelacji w sprawie uhonorowania artystki odznaczeniem „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. – Sanah rozwiązała problem, który frapował nauczycieli i rodziców: jak w przystępny sposób pokazać piękno kultury wysokiej – dodaje. Posłanka Trzeciej Drogi komentuje też m.in. słabe notowania Hołowni w sondażach i zapowiada, czy weźmie udział w szkoleniu wojskowym.

Magdalena Frindt, „Wprost”: Pojawiły się spekulacje, że jeżeli poparcie dla Szymona Hołowni będzie utrzymywało się w sondażach na takim poziomie jak obecnie, to Trzecia Droga rozważy, czy nie należy wycofać tej kandydatury z wyścigu o prezydenturę. Ile w tym prawdy?

Urszula Pasławska, wiceprezes PSL, posłanka Trzeciej Drogi: Taka decyzja należy do Szymona Hołowni. Mogę jednak zapewnić, że środowisko Polskiego Stronnictwa Ludowego jest zdeterminowane, żeby pomóc marszałkowi Sejmu w kampanii. Co zresztą już robimy, bo jako ludowcy zebraliśmy ponad 170 tys. podpisów poparcia pod jego kandydaturą.

I nie ma ani ziarenka prawdy w doniesieniach, że jakakolwiek część PSL-u byłaby zainteresowana tym, żeby Hołownia nie startował w wyborach.

W najnowszym sondażu Szymon Hołownia ma 5,4 proc. poparcia. Marszałek rozpoczyna urlop, nie będzie uczestniczył w dwóch kolejnych posiedzeniach Sejmu. Nie za późno na początek realnej kampanii? Zostały dokładnie dwa miesiące do wyborów.

Badania potwierdzają, że zmienia się dynamika podejmowania decyzji wyborczych przez Polaków. Spora część rozstrzyga dwa tygodnie, czasem tydzień przed wyborami. Żaden kandydat na razie nie może być pewny wygranej, nikt nie jest także z góry na przegranej pozycji. z szacunku do obywateli nie angażował się w kampanię przed jej oficjalnym startem. Poczekał na właściwy czas, teraz próbuje nadawać ton.

Należy też zwrócić uwagę na nadzwyczajne okoliczności. Dziś oczy świata są skierowane na Ukrainę, na decyzje Stanów Zjednoczonych. Sytuacja międzynarodowa nadaje ton dyskursowi politycznemu. Tak naprawdę właściwa kampania prezydencka w Polsce dopiero się zaczyna.

Ale rywale „odjeżdżają” Szymonowi Hołowni.

Sondaże pokazują trendy, ale nie są nieomylne. Wystarczy przypomnieć czas kampanii prezydenckiej w USA. Według wielu sondaży Kamala Harris szła łeb w łeb z Donaldem Trumpem, a w wyborach de facto została zmiażdżona. Być może trzeba ulepszyć metodologię przeprowadzania badań. A może po prostu milcząca większość zawsze zdeterminuje ostateczny wynik wyborów, czego w sondażach zwyczajnie nie da się uchwycić.

Wielu polityków chwyta się stwierdzenia, że prawdziwy sondaż będzie w dniu wyborów.

To prawda. W ostatecznym werdykcie nie liczy się jednak wyłącznie zwycięzca pierwszej tury. Ogromne znaczenie ma również ten, kto zajmie trzecie miejsce i któremu kandydatowi udzieli poparcia w drugiej turze.

W sondażach trzeci wynik ma Sławomir Mentzen. Ostatnio doszło do przepychanki słownej między Hołownią a liderem Konfederacji. Marszałek Sejmu powiedział, że będzie walczył z Mentzenem do „ostatniej kropli politycznej krwi, bo to jest szkodnik, to jest pasożyt na tym, co dzisiaj chcemy w Polsce budować". W odpowiedzi został przyrównany do „skamlącego” psa rasy chihuahua. – Nazywanie kogoś „pasożytem” to autentyczna dehumanizacja, poziom języka rodem z totalitarnej propagandy – skomentował dla „Wprost” Michał Wawer z Konfederacji.

Szymon Hołownia używa bardzo barwnego języka. Jednak nigdy nie zetknęłam się z jego wypowiedziami obrażającymi kogoś personalnie. Wręcz przeciwnie. On z dużą elegancją, swadą i kulturą reaguje na wydarzenia na sali obrad.

Natomiast, jeśli chodzi o wymianę zdań z ... Ja nie używam takiego języka. Uważam, że można ubolewać, iż zgrzyty tego rodzaju wpisały się w codzienność polskiej wojny politycznej. W skomplikowanych czasach powinniśmy pracować nad tym, żeby w Polsce więcej nas łączyło niż dzieliło. Niezależnie od przynależności politycznej.

Pół żartem, pół serio: mówi się, że muzyka łagodzi obyczaje. Złożyła pani interpelację ws. uhonorowania Sanah odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.

Do tej decyzji zmotywowały mnie rozmowy z wieloma nauczycielami i rodzicami uczniów polskich szkół. Usłyszałam wiele słów zachwytu na temat tego, jak skutecznie udało się Sanah zainteresować młodych ludzi poezją.

Oczywiście każda dekada ma swoich wielkich twórców i pieśniarzy. Był Grechuta, było Stare Dobre Małżeństwo. Jednak w ostatnich latach nikomu nie udało się w takiej skali trafić z przekazem do młodego pokolenia. Sanah wykonała w nowoczesnych aranżacjach wiersze wybitnych polskich poetów takich jak Adam Asnyk, Julian Tuwim, Wisława Szymborska czy Juliusz Słowacki. Dzięki temu trafiły pod przysłowiowe strzechy. Uważam, że to powinno być docenione przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Moja interpelacja ma charakter wyłącznie obywatelski, nie polityczny.

A czy spotkała się pani też z negatywnym odzewem?

Tak, w mailach czy komentarzach pojawiały się różne opinie. Co ciekawe, padły też propozycje wyróżnienia innych artystów. I bardzo cieszę się z rozpoczęcia dyskusji. Patriotyzm to przecież nie tylko koszulka z orłem w koronie, ale też promowanie polskiej kultury, literatury, poezji, a szczególnie zainteresowanie nią młodych ludzi. Sanah rozwiązała problem, który frapował nauczycieli i rodziców: jak w przystępny sposób pokazać piękno kultury wysokiej.

Resort odpowiedział, że posłanki i posłowie są uprawnionymi wnioskodawcami i mogą zgłosić kandydaturę twórczyni do odznaczenia.

Wniosek jest już przygotowany. Lada dzień go złożymy.

Wracając do kampanii. W wyborach prezydenckich w 2020 r. Szymon Hołownia zdobył blisko 14 proc. głosów, teraz deklarowane dla niego poparcie jest niższe. Nie ma już też tak dużego zainteresowania obradami Sejmu, który – jako Sejmflix – zyskał międzynarodowy rozgłos.

Szymon Hołownia musi teraz pokazać, że jest prawdziwą alternatywą wobec kandydatów dwóch największych partii. Ma na to szanse. Jest politykiem młodego pokolenia, patrzy na rzeczywistość w kategoriach własnych marzeń i marzeń swoich dzieci. Rozumie wyzwania dzisiejszego świata, zna codzienne problemy Polaków.

Myślę, że założenia jego programu, które wkrótce zostaną zaprezentowane, będą odpowiadały oczekiwaniom rodaków. To, w połączeniu z kampanią w eleganckim stylu, da szansę na dobry wynik. W tych wyborach naprawdę wszystko może się jeszcze zdarzyć.

W ostatnich dniach głośno jest o Karolu Nawrockim, który – jak się okazało – napisał książkę pod pseudonimem Tadeusz Batyr. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Tadeusz Batyr – nie ujawniając swojego wizerunku – chwalił Karola Nawrockiego.

W polityce najważniejsza jest wiarygodność. Każdy czasem popełnia jakieś błędy, ale omijanie fragmentów życiorysu nie przystoi politykowi, który ubiega się o najważniejszy urząd w państwie. Wiarygodność została bardzo mocno nadszarpnięta. To potwierdza, że Jarosław Kaczyński nie miał politycznego nosa co do tej kandydatury.

W ostatnich dniach wydaje się, że politycy PiS mocniej zaangażowali się w kampanię Karola Nawrockiego, łącznie z Jarosławem Kaczyńskim.

Teraz gra toczy się już nie tylko o wybory prezydenckie, ale o przetrwanie PiS. Jeśli Karol Nawrocki nie wejdzie do drugiej tury, będzie to początek końca tej partii. Delfini rzucą się do gardła Jarosławowi Kaczyńskiemu i układ sił szybko się zmieni. Tak więc kampania to tak naprawdę walka o przetrwanie prezesa i PiS w obecnej formule.

Kilka dni temu zmarła Barbara Skrzypek, wieloletnia współpracowniczka Jarosława Kaczyńskiego. – Mamy w Polsce demokrację walczącą i pierwszą ofiarę śmiertelną tej demokracji walczącej – powiedział prezes PiS.

Jesteśmy między dwiema skrajnymi narracjami. Z jednej strony pokazuje Barbarę Skrzypek jako ofiarę polityczną. Z drugiej pojawiają się głosy, że być może tragiczne zdarzenie jest efektem nacisków, jakie mieliby na nią wywierać podejrzani w sprawie tzw. dwóch wież. Gdyby którakolwiek z nich okazałaby się prawdziwa, byłaby potwierdzeniem paramafijnych zasad rządzących państwem.

Na pewno nie do przyjęcia jest traktowanie tej sprawy w kategorii politycznego złota. W tym momencie warto się zatrzymać.

Mówi się o niedopuszczeniu pełnomocnika Barbary Skrzypek do przesłuchania, o tym, że była w złym stanie zdrowia, co miała sygnalizować, a politycy PiS podnoszą, że prokurator Ewa Wrzosek nie powinna prowadzić tego śledztwa.

Bardzo bliska jest mi propozycja prof. Marcina Wiącka. Rzecznik praw obywatelskich zaproponował salomonowe rozwiązanie: jeśli świadek ma zeznawać bez pełnomocnika, wszystkie czynności muszą być nagrywane. Myślę, że teraz nastał najwyższy czas na zmianę prawa. Poza tym zmian wymagają też przepisy dotyczące tzw. aresztów wydobywczych. Musimy przybliżyć polską rzeczywistość do standardów europejskich.

Jednocześnie nie chciałabym, aby w Polsce obowiązywał system, w którym politycy wskazują palcem, który prokurator powinien zajmować się konkretną sprawą. Albo ktoś nadaje się do pracy w tym zawodzie, albo nie. Jedną determinantą przydatności zawodowej prokuratora powinna być niezależność.

Cezary Tomczyk poinformował, że MON przygotowuje dobrowolne szkolenie wojskowe dla chętnych parlamentarzystów. Ma objąć strzelanie, pierwszą pomoc, a także część teoretyczną, która będzie dotyczyła m.in. planowania obronnego. Weźmie pani udział?

Oczywiście! Interesuję się zagadnieniami dotyczącymi obrony cywilnej. Byłam autorką propozycji, aby w ten system – we współpracy z MON-em – włączyć polskich myśliwych. Państwo powinno wykorzystać potencjał 140 tys. Polaków potrafiących posługiwać się bronią.

Mieszkam na Warmii i Mazurach, w regionie graniczącym z Rosją, gdzie mamy szczególną wrażliwość w sprawach bezpieczeństwa. Nieprzypadkowo co siódmy żołnierz służby zawodowej pochodzi właśnie z Warmii i Mazur. Zdaję sobie sprawę, że z perspektywy Warszawy może to wyglądać inaczej.

zapowiedział, że w 2027 r. Polska osiągnie możliwość przeszkolenia wojskowego 100 tys. ochotników w ciągu roku.

To nie tylko nasz obowiązek, ale konieczność. Widzę pełną determinację Władysława Kosiniaka-Kamysza, żeby doprowadzić do stworzenia trwałych rozwiązań systemowych wznoszących polską obronę cywilną na wyższy poziom. Obrona cywilna powinna włączać wszystkich posiadaczy broni, różne formacje, organizacje pozarządowe i samorządy.

Wspomniała pani na początku o wojnie w Ukrainie. W ostatnich tygodniach, za czasów nowej administracji USA, widać wyraźne przyspieszenie na płaszczyźnie dyplomatycznej.

Naszą rolą nie jest ocenianie działań Donalda Trumpa, ale adekwatne reagowanie na wydarzenia. Zdecydowana większość polskich polityków, przede wszystkim rząd, zdaje ten egzamin. Bez emocji, na chłodno budujemy bezpieczeństwo Polski w oparciu o trzy filary: trzymać Rosję jak najdalej od naszych granic, wzmacniać relacje transatlantyckie, wzmacniać obronność Europy.

Posługiwanie się narracją antyamerykańską jest po prostu nieodpowiedzialne. Dobrze, że w tę stronę nie brnie żaden z polityków, którzy zajmują wysokie stanowiska państwowe. W imię racji stanu trzeba zachowywać ostrożność i rozwagę.

Od kilku lat czołowi politycy podkreślają, że wojna Rosji z Ukrainą musi zakończyć się sprawiedliwym pokojem. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w czasie negocjacji Moskwa naciska na zaanektowanie ukraińskich terytoriów, które obecnie okupuje, a także chce wpływać na decyzje Kijowa o dołączaniu do międzynarodowych sojuszy. To ze sprawiedliwością ma – delikatnie mówiąc – niewiele wspólnego.

Na sprawiedliwy pokój będą składały się rozwiązania, które zaakceptuje ofiara rosyjskiej agresji. Ukraina musi zasiadać przy negocjacyjnym stole i decydować o swojej przyszłości. Najważniejsze jest, także z polskiej perspektywy, wypracowanie trwałego pokoju. Nie będzie to jednak łatwe. Historia pokazuje, że Rosja osiągnęła mistrzostwo w zamrażaniu konfliktów.

Czytaj też:
Włoska premier między Trumpem a Europą. „Znajduje się w politycznym szpagacie”
Czytaj też:
Karczemna awantura w Białym Domu. Ekspert wskazuje błędy Zełenskiego i Trumpa

Tekst powstał w ramach cyklu porannych rozmów „Wprost z rana”