Organizacje od lat fascynują się transformacjami – cyfrowymi, operacyjnymi, strategicznymi – i podejmują kolejne próby „ulepszenia” swoich struktur. Wdrażanie innowacji w sposób punktowy, bez myślenia o całym systemie, przypomina próbę wymiany jednej cegły w murze nośnym – może to wyglądać niewinnie, ale bardzo szybko cała konstrukcja zaczyna się chwiać.
Przykłady? Wprowadzenie nowej platformy sprzedażowej bez dostosowania systemów obsługi klienta prowadzi do chaosu i frustracji użytkowników. Automatyzacja jednego obszaru pracy, bez uwzględnienia powiązań z innymi działami, często powoduje spiętrzenie zadań gdzie indziej.
Transformacja to efekt domina – nie da się jej zatrzymać na granicy jednego zespołu, dlatego kluczowe jest całościowe myślenie procesowe.
Silosy, czyli dlaczego organizacje przypominają średniowieczne warownie
Większość firm wciąż funkcjonuje jak zbiór osobnych księstw, w których każdy dział rządzi się własnymi zasadami, cele są lokalne, a komunikacja – ograniczona do minimum.
Takie podejście skutkuje problemami, które widać na każdym kroku: marketing obiecuje klientom rozwiązania, których dział sprzedaży nie zna, IT implementuje systemy, które nie pasują do rzeczywistego przepływu pracy, a operacje działają w trybie „gaszenia pożarów”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.