Donald Trump złożył podpis, Niemcy w tarapatach. „Długofalowy cel USA jest jeszcze ambitniejszy”

Donald Trump złożył podpis, Niemcy w tarapatach. „Długofalowy cel USA jest jeszcze ambitniejszy”

Donald Trump po podpisaniu rozporządzenia w sprawie taryf celnych na samochody
Donald Trump po podpisaniu rozporządzenia w sprawie taryf celnych na samochody Źródło: PAP/EPA / Francis Chung
Ekonomiczne argumenty o szkodliwości wojen celnych nie mają żadnego sensu. Biały Dom traktuje cła jako narzędzie polityczne – by nie powiedzieć broń. W przypadku Europy chodzi o wymuszenie wsparcia USA w konfrontacji z Chinami: cła mogą okazać się tutaj równie skuteczna w zmianie nastawienia UE, jak ostentacyjne umizgi amerykańskie do putinowskiej Rosji. Długofalowy cel nowych rygorów celnych Trumpa jest jeszcze ambitniejszy: chodzi o to, żeby cały świat płacił podatki w Ameryce.

Po Kanadzie i Meksyku przyszła kolej na Europę. USA ruszają z kampanią wymierzoną w niekorzystny – z punktu widzenia Białego Domu – handel z UE: cła na aluminium, stal, a teraz także na europejskie – głównie niemieckie – samochody mają skłonić Unię do pilniejszego wsłuchiwania się w potrzeby Ameryki.

Komisja Europejska pręży co prawda muskuły, zapowiadając odwet, ale z tym może być tak samo, jak z wymuszonym działaniami Trumpa przebudzeniem europejskiego przemysłu obronnego.

Południe Europy ma opory wobec zadłużania się z powodu mocno hipotetycznego dla nich zagrożenia wojną z Rosją, a jednocześnie nie chce iść na wojnę celną z USA, żeby ich wina, sery i oliwa nie zostały przez Trumpa potraktowane jak niemieckie samochody.

Amerykanie nie od dziś wiedzą, że bez wsparcia Europy trudno im będzie wygrać konfrontację z Chinami. A UE się do tego wcale nie pali. Nawet uwielbiany w UE Joe Biden został odprawiony z kwitkiem, gdy w zamian za wsparcie Europy w wojnie z Rosją na Ukrainie, domagał się pomocy w zmaganiach z Chinami.

– Nie dajmy wciągnąć się w nieswoje wojny – to zdanie, wypowiedziane przez francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona odbija się teraz Unii głośną czkawką.

Jest to dokładnie to samo, co dziś o problemach Europy mówi ekipa Trumpa, nękając UE ostentacyjnymi umizgami do putinowskiej Rosji i ordynarnym przypominaniem, że bez parasola wojskowego USA, Stary Kontynent długo jeszcze będzie łatwym łupem dla każdej agresji. Ta metoda, choć brutalna i wywołująca oburzenie na salonach Europy, okazuje się jednak skuteczna.

Kilka celnych amerykańskich kopniaków w europejskie samozadowolenie już wymusiło drastyczne zmiany w mocno niepoważnym dotąd podejściu do zdolności obronnych UE. Co z tego wyniknie, to się jeszcze okaże.

Artykuł został opublikowany w 13/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.