Prezydent Andrzej Duda we wtorek poinformował, że zgłosił do marszałka Sejmu ustawę zmieniającą ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa. Prezydent zaproponował, by w ustawie zmienić zapis dotyczący wyboru sędziów. Według projektu prezydenta Sejm wybierałby członków KRS spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych większością 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Jak podkreślono w uzasadnieniu, wprowadzenie kwalifikowanej większości głosów przy wyborze członków KRS sprawi, że ich wybór będzie stanowił „wyraz konsensusu różnych ugrupowań zasiadających w parlamencie”. Jednocześnie prezydent zapowiedział, że jeżeli złożona przez niego nowelizacja nie zostanie przyjęta przez Sejm, to nie podpisze ustawy o Sądzie Najwyższym. – Powtarzam jeszcze raz, nie podpiszę ustawy o Sądzie Najwyższym, dopóki ta moja, maleńka ustawa, nie zostanie uchwalona – podkreślił Andrzej Duda.
Co zrobi PiS?
Po tych deklaracjach prezydenta głos zabrała rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek, która wskazała, że projekt prezydenta może zostać przyjęty dopiero wtedy, gdy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o KRS, która już do niego trafiła. Mazurek odpowiedział rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński, który powiedział, że tak nie musi się stać, ponieważ nowela prezydenta dotyczy ustawy właściwej o KRS, a nie noweli przegłosowanej niedawno przez Sejm. – Projekt prezydenta może być procedowany bez konieczności podpisywania Andrzeja Dudę uchwalonej przez Sejm noweli o KRS – wskazał Łapiński.
W tej sytuacji rozpoczęło się liczenie: 3/5, kwalifikowana większość, to dokładnie 276 poselskich głosów. Prawo i Sprawiedliwość ma 234 posłów, więc by przegłosować konkretne kandydatury musi „uzbierać” dodatkowe 42 głosy. Przyjmując, że zarówno Polskie Stronnictwo Ludowe, Nowoczesna, Unia Europejskich Demokratów, jak i Platforma Obywatelska, nie zagłosują za kandydatem PiS, partia rządząca musi liczyć na łut szczęścia i dobre relacje z Kukiz'15 i kołami: Republikanie oraz Wolni i Solidarni. To jednak nie wszystko.
Matematyki ciąg dalszy
Kukiz'15 liczy 32 posłów, natomiast WiS i Republikanie po 3 posłów. Razem z tymi ugrupowaniami PiS ma jednak tylko 272 głosów, co wciąż jest liczbą niewystarczającą (zakładając w ogóle, że te formacje zagłosują wspólnie z PiS). W takiej sytuacji wszystko zależeć będzie od posłów niezrzeszonych: Jana Klawitera, Piotra Liroya-Marca, Janusza Sanockiego, Roberta Winnickiego i Ryszarda Galli. Co najmniej czterech z nich musiałoby opowiedzieć się – hipotetycznie – za kandydatem Prawa i Sprawiedliwości.
Analogiczna sytuacja ma miejsce w momencie, gdy miałoby dojść do odrzucenia prezydenckiego weta, zapowiedzianego przez Andrzeja Dudę. W takim wypadku również potrzebna jest większość kwalifikowana, czyli 3/5 głosów. Można więc stwierdzić, że prezydencki projekt – przy tak niepewnych możliwościach osiągnięcia 3/5 głosów do ewentualnego odrzucenia weta – postawił w szachu Prawo i Sprawiedliwość.
Czytaj też:
Prezydent złożył własną ustawę o KRS. „Jeżeli nie zostanie przyjęta, nie podpiszę ustawy o SN”