W środę od godziny 21:30 odbywało się posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości, która rozpatrywała około 1300 poprawek zgłoszonych w drugim czytaniu do ustawy autorstwa PiS o Sądzie Najwyższym. Po godz. 23 sytuacja stała się napięta, po tym, jak opozycja ostro zareagowała na wniosek o głosowanie wszystkich jej poprawek w jednym bloku. Posłowie PO i Nowoczesnej zgromadzili się wokół stołu prezydialnego, przy którym siedział m.in. przewodniczący komisji były peerelowski prokurator Stanisław Piotrowicz.
Po odrzuceniu w jednym bloku poprawek PO, przedstawiciele opozycji zaczęli napierać na Piotrowicza przy stole prezydialnym. W obronie partyjnego kolegi stanął wówczas Marek Suski, który schwycił za mikrofon, wyrywając go Ryszardowi Petru.
– Nie chodziło o kulturę głosowania, o dyskusję, państwo (media – red.) chyba wiedzieliście, że Platforma Obywatelska, Nowoczesna, zastosują wszystkie środki, łącznie z przemocą, żeby nie dopuścić do procedowania – komentował później na sejmowym korytarzu Piotrowicz.
Zdaniem posła Prawa i Sprawiedliwości, dla wszystkich powinno być jasne, że tak wiele poprawek, zgłoszonych przez opozycję, to był jedynie manewr, nie po to, by „ulepszyć akt prawny” i doprowadzić do dyskusji, ale po to, by zablokować dalsze procedowanie projektu. – Nie może być tak, żeby ludzie łamiący regulamin, łamiący prawo, nawołujący do przemocy i stosujący ją, szli po władzę. Nie może tak być, żeby w sposób niedemokratyczny, niezgodny z przepisami, paraliżować parlament – wskazał.