Adam Bodnar zaznacza, że zmiany kosmetyczne, jakie proponuje polski rząd w kontekście ustaw o sądownictwie, aby osiągnąć kompromis z Unią Europejską, nie naprawią już wyrządzonych szkód. Jak pisze, chodzi o między innymi o możliwość usunięcia przez rząd nawet 40 procent sędziów Sądu Najwyższego – w tym pierwszego prezesa sądu – oraz o prawo ministra sprawiedliwości do dyscyplinowania sędziów.
„Stawką jest niezależność polskiego Sądu Najwyższego i całego jego systemu. Polskie społeczeństwo obywatelskie, posłowie opozycji i niezależni sędziowie robią, co mogą, aby się temu przeciwstawić. UE musi jednak interweniować w ich obronie, zanim będzie za późno” – czytamy.
„Niezawisłość sądownictwa została poważnie uszkodzona”
Bodnar podkreśla, że ważne w ocenie polskiego sądownictwa jest to, aby brać przy tym pod uwagę kontekst polityczny i społeczny. Tłumaczy, że ustawodawstwo dotyczące sądownictwa zostało uchwalone przez parlament, jednak nie było przedmiotem właściwego, głęboko demokratycznego dyskursu. „Głosy partii opozycyjnych, niezależnych instytucji państwowych, społeczeństwa obywatelskiego i ikonicznych postaci polskiego sądownictwa były ograniczone lub całkowicie uciszane” – zaznacza. „Polski rząd koncentruje władze w swoich rękach, podporządkowując media publiczne, służby i prokuraturę. Niezawisłość sądownictwa już została poważnie uszkodzona. Ze względu na zmiany wprowadzone w ciągu ostatnich dwóch lat Trybunał Konstytucyjny utracił zdolność skutecznego kontrolowania ustawodawstwa o znaczeniu politycznym” – czytamy.
Według Bodnara, „dotychczasowy sposób prowadzenia przeglądu w sądach pokazuje, że ogólnym celem jest polityka zastąpienia sędziów na kluczowych stanowiskach osobami, którym ufa minister sprawiedliwości”. Zaznacza, że zgodnie z ustawą o sądach powszechnych, która weszła w życie we wrześniu 2017 roku, Ziobro miał sześciomiesięczne „okno” i w tym czasie mógł odwoływać prezesów sądów i mianować nowych bez konsultacji. „Pomimo protestów niektórych sędziów, prawie 150 prezesów sądów i wiceprezesów zostało zastąpionych” – czytamy.
Pola bitwy
Rzecznik Praw Obywatelskich pisze, że „sytuację w Polsce można określić jako wojnę toczoną na różnych polach i przy użyciu różnej broni”. Jego zdaniem pierwsze pole bitwy znajduje się w Warszawie i innych miastach Polski. Jak czytamy, granica postawiona tu jest pomiędzy partię rządzącą i siły demokratyczne chroniące niezawisłość sędziów, w tym główne partie opozycyjne, stowarzyszenia sądowe, organizacje pozarządowe i wolna prasa. „W tej bitwie wygrywa rząd, ponieważ niezwykle trudno jest walczyć z decyzjami większości parlamentarnej, która ignoruje wszelkie głosy płynące z kraju czy z zagranicy” – pisze.
Drugim polem bitwy w opinii Bodnara jest Bruksela i stolice państw Unii Europejskiej. Bodnar tłumaczy, że dotyczy to zastosowania art. 7 Traktatu UE, który nakłada na Polskę sankcje za naruszenie prawa unijnego. Trzecim polem jest z kolei Luksemburg, gdzie Komisja Europejska wniosła sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, dotyczącą wieku emerytalnego sędziów w Polsce.
„Jak każda wojna, i ta ma swoje ofiary” – pisze Bodnar. „Kariera i godność zawodowa wielu sędziów składane są w ofierze gier politycznych” – czytamy. „Tu, w Polsce, wkraczamy w okres ciemności, jeśli chodzi o gwarancję parne, rolę konstytucji i świętość unijnych traktatów. Nadzieja powoli zanika. Możemy tylko mieć nadzieję, że – pozbawieni instytucjonalnych gwarancji niezależności – poszczególni sędziowie będą wystarczająco silni, aby zabezpieczyć swoją niezależność w procesie podejmowania decyzji” – pisze Bodnar. „Europejscy politycy muszą spojrzeć dalej niż następny miesiąc czy rok. Musi być zrobione wszystko, co możliwe, aby zachować niezależność polskiego Sądu Najwyższego” – kończy Bodnar.