Nikki Haley gościła w programie "Face of Nation" w CBS. Poinformowała, że Departament Skarbu Stanów Zjednoczonych w poniedziałek ogłosi kolejne sankcje wobec Rosji i podkreśliła, że USA wysłały "mocne przesłanie" dotyczące użycia broni chemicznej. – Sekretarz Mnuchin ogłosi to w poniedziałek, jeżeli jeszcze tego nie zrobił – powiedziała ambasador. Haley skomentowała także głosy krytyków ataku USA, Francji i Wielkiej Brytanii w Syrii mówiących że nie zmieniła ona równowagi sił w trwającej w Syrii wojnie domowej. – Naszym zadaniem nigdy nie było obalenie Asada. Naszym celem nie było też nigdy rozpętanie wojny – podkreśliła.
Dodała, że reakcja administracji Trumpa była "kumulatywna", zaznaczając, że składał się na nią nie tylko ostatni atak w Damaszku, ale też inne mniejsze ataki, do których dochodziło wcześniej. Pytana o to, jak zmieniły się stosunki USA-Rosja poinformowała, że są "bardzo napięte". Wymieniła, że Rosja wciąż miesza się w sprawy na Ukrainie, popiera syryjski reżim oraz współpracuje z Iranem. Dodała, że kolejną kwestią jest sprawa otrucia Skripalów w Wielkiej Brytanii. – W tej chwili nie ma (Rosja - red.) za dobrych przyjaciół, a przyjaciele, których mają, prędzej czy później wyrządzą im krzywdę. I myślę, że oni to wiedzą – dodała Haley.
Czytaj też:
Baszar al-Asad zabrał głos po nalotach na Syrię. „Odparliśmy atak rakietami z lat 70.”
![Nikki Haley](https://img.wprost.pl/_thumb/21/27/2acf306a1244a35d551e7aaf5276.jpeg)