Temat ten Emmanuel Macron poruszył w Verdun podczas objazdu dawnego frontu zachodniego z okazji tygodniowych obchodów setnej rocznicy I wojny światowej. Prezydent Francji już wcześniej zaproponował wspólną siłę interwencyjną dla misji kryzysowych. Pomysł w czerwcu poparła Angela Merkel, jednak podkreślała, że musi być to część „struktury współpracy obronnej”. Wielka Brytania z kolei jest przeciwna europejskiej armii ze względu na potencjalne ryzyko utworzenia równoległej struktury dla NATO.
Macron już wcześniej ostrzegał, że Europejczycy nie mogą już polegać na Stanach Zjednoczonych, które miałyby bronić Europę i powtarzał to ponownie podczas wtorkowego wywiadu odnosząc się do decyzji Donalda Trumpa o wycofaniu się USA z traktatu INF (o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu) zawartego z Rosją w 1987 roku. – Musimy bronić się w odniesieniu do Chin, Rosji, a nawet Stanów Zjednoczonych. Kto jest główną ofiarą? Europa i jej bezpieczeństwo. Chcę zbudować prawdziwy dialog z Rosją, który jest krajem, który szanuję, ale musimy też mieć Europę, która sama się obroni, a nie będzie tylko polegać na Stanach Zjednoczonych – podkreślił Macron.
Czytaj też:
Członek rodziny królewskiej umówił się na spotkania z gwiazdami. Pozwano go na 35 mln funtówCzytaj też:
„Zimna wojna” jako jedyna polska produkcja powalczy o Złote Globy