W środę 9 stycznia na konferencji prasowej w NBP pojawiła się Ewa Raczko, pełniąca funkcję zastępcy dyrektora w Departamencie Kadr w NBP. Już ten fakt wzbudził negatywne reakcje, ponieważ dziennikarze i politycy spodziewali się raczej samego prezesa. Zdaniem wielu komentatorów sama konferencja również nie wyjaśniła wszystkich wątpliwości.
– Spodziewaliśmy się konkretnych informacji, wyszła pani kadrowa, która powiedziała, że de facto nic nam nie powie. Nie powie, ile przeciętnie zarabia dyrektor, bo jeszcze inni dyrektorzy mogliby się obrazić. Widać butę, to co towarzyszy tej władzy – mówił w Sejmie Jakub Stefaniak z PSL. Wtórował mu Władysław Kosiniak-Kamysz, który w rozmowie z portalem Gazeta.pl widział tylko jedno wyjście. – Prezes Kaczyński ma zdolność do przekonywania współpracowników jakie decyzje mają podjąć – stwierdził krótko.
Senator PiS: Ta konferencja nie była odpowiedzią na moje oświadczenie
Niezadowolony z przebiegu konferencji był także senator Jan Maria Jackowski z PiS. – Ja czekam na odpowiedź na konkretne moje dwa oświadczenia, które w tej sprawie złożyłem – przekazał dziennikarzom w Sejmie. – Pani dyrektor wyraźnie odwoływała się do przygotowanego wcześniej scenariusza i przekazano te informacje, które bank chciał przekazać. Moim zdaniem można było taką konferencję zorganizować wcześniej. Niepotrzebny był ten długi okres oczekiwania – zwracał uwagę.
– Jest znana taka anegdota, że jeden profesor statystyki utopił się w jeziorze, którego średnia głębokość wynosiła 10 cm. Pokazuję anegdotę, która dobrze oddaje możliwości statystyczne. W tym wypadku mamy do czynienia z sytuacją, która wymaga pełnego wyjaśnienia opinii publicznej. Ta konferencja nie była odpowiedzią na moje oświadczenie – dodawał Jackowski.
PO chce jawności zarobków w NBP
Całkowitej jawności zarobków od pracowników NBP oczekuje Platforma Obywatelska. Sławomir Neumann ocenił jako „porażające”, że z wysokich pensji nie wytłumaczył się prezes NBP „oraz te dwie panie, które są jego najbliższymi współpracowniczkami”. – Mają dużo odwagi w braniu pensji sięgających 60 tys. zł, ale żadna z tych osób nie ma odwagi stanąć i wyjaśnić Polakom, dlaczego tak wysokie pensje im się należą – podkreślał.
Politycy PO we wtorek 8 stycznia złożyli w Sejmie projekt ustawy, która ma zapewnić w przyszłości jawność zarobków w NBP. – To nie jest prywatny bank PiS, Adama Glapińskiego, tylko instytucja publiczna – podkreślał Neumann. Posłowie PO chcą, aby ustawa została uchwalona w trybie pilnym.
Czytaj też:
Briefing w NBP ws. płac dyrektorów. „Wynagrodzenia pani Wojciechowskiej nie podam”