Były rzecznik prezydenta Dudy Krzysztof Łapiński przyznał, że doniesienia na temat współpracy Kujdy z SB nie są najlepszą informacją dla rządu PiS. Tłumaczył jednak, że jest to możliwe, by przeszłość urzędnika umknęła jego politycznym zwierzchnikom. – To nie jest tak, że każda osoba, która pracuje na zapleczu, że to stanowisko jest oglądane pod kątem lustracyjnym – mówił o szefie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska.
Jednoznacznie Kazimierza Kujdę ocenił za to Ryszard Kalisz. – Modli się przed figurą, a diabła ma za skórą – stwierdził polityk lewicy. – Środowisko PiS zawsze było prolustracyjne, a okazuje się, że bliski współpracownik polityczny i biznesowy sam przyznał się, że był tajnym agentem służb PRL – zwrócił uwagę.
W innej części programu Łapiński rzucił też w żartach, że nie będzie podsuwał politykom PiS żadnych swoich pomysłów w kwestiach „przykrycia” działań opozycji. – Nie doradzam politykom, bo człowiek się napracuje, wystawi fakturę i mi nie zapłacą – śmiał się, nawiązując do afery Srebrnej i taśm Kaczyńskiego. Po wszystkim zapewnił jednak, że „oczywiście żartuje”.
Kazimierz Kujda na taśmach „GW”
O Kazimierzu Kujdzie stało się ostatnio głośno za sprawą publikacji „Gazety Wyborczej” dotyczącej tzw. taśm Kaczyńskiego i budowy w centrum Warszawy dwóch wieżowców przez spółkę Srebrna. Jak podaje „Rzeczpospolita”, Kazimierz Kujda widnieje w jawnym inwentarzu IPN jako tajny współpracownik o pseudonimie Ryszard. Współpracę miał rozpocząć w Siedlcach w 1979 roku. Miał wówczas 27 lat. „Postawa polityczno-moralna kandydata nie budzi zastrzeżeń. Osobowość oraz pozytywny stosunek do naszej Służby, jak również możliwości w zdobywaniu interesujących informacji, pozwalają przypuszczać, że w/wym. będzie mógł być cennym źródłem informacji” — napisał w swej analizie esbek z Siedlec por. Tadeusz Wielgórski, który – jak wynika z dokumentów – był jego oficerem prowadzącym. Według Onetu Kujda w zamian za współpracę z SB miał dostać paszport, dzięki któremu mógł swobodnie jeździć po Europie Zachodniej, a po powrocie z podróży miał zdawać bezpiece relacje. „Wśród osób, które wymieniał w swych raportach, był m.in. jego przyjaciel Jerzy Tchórzewski, brat obecnego ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego” – czytamy na Onecie.
„Nikogo nie skrzywdziłem i nikomu nie zaszkodziłem”
Kazimierz Kujda wystosował oświadczenie, które opublikowała m.in. „Gazeta Wyborcza”. Oświadczam, że nigdy nie podjąłem z SB współpracy, która prowadziłaby do krzywdzenia kogokolwiek lub naruszania czyichś dóbr. W szczególności nigdy nie podjąłem i nie prowadziłem działań polegających na donosach czy ujawnianiu informacji o osobach trzecich – napisał prezes NFOŚ. Były szef spółki Srebrna przyznał jednak, że w okresie studenckim przy okazji ubiegania się o paszport na wyjazdy do tzw. krajów kapitalistycznych w Zachodniej Europie mógł podpisać jakieś dokumenty podsunięte w trakcie prowadzonych rozmów i pouczeń. Mam świadomość, że był to mój wielki błąd, którego popełnić w żadnym razie nie powinienem. W moim najgłębszym przekonaniu podczas tych kontaktów nikogo nie skrzywdziłem i nikomu nie zaszkodziłem. Tematyka rozmów i treść złożonych przeze mnie relacji w żadnej mierze nie dotyczyła spraw, które mogłyby narazić na szwank czyjeś dobra czy interesy albo przynieść komuś uszczerbek w jakimkolwiek wymiarze – dodał. Kujda podkreślił również, że zwróci się do IPN z wnioskiem o przeprowadzenie autolustracji.
Nowelizacja przepisów korzystna dla prezesa NFOŚ?
Dziennikarze „Rzeczpospolitej” ustalili, że w 2002 roku teczka Kujdy trafiła do zbioru zastrzeżonego IPN, a lustracja wobec prezesa NFOŚ i byłego szefa spółki Srebrna de facto nigdy się nie rozpoczęła. Rzecznik IPN Karolina Jackowska przekazała dziennikarzom, że prezes NFOŚ nie podlega obowiązkowi założenia oświadczenia lustracyjnego w myśl przepisów z 2006 roku o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990. Taki obowiązek ciąży na posłach, radnych, sędziach, prokuratorach czy szefach NBP, ZUS, KURS oraz NFZ. Nad przepisami pracował m.in. poseł Arkadiusz Mularczyk. – Naszą intencją było objąć wszystkie stanowiska państwowe i zapewniam, że nikt nie chronił tego stanowiska. Nie wiem, dlaczego prezesa NFOŚ nie ma w ustawie, to może być niedopatrzenie – powiedział polityk PiS w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Czytaj też:
„Gazeta Wyborcza” ujawnia kolejne taśmy. „To największe życzenie pana Kaczyńskiego”