Jako pierwszy o awansie prokurator Renaty Śpiewak poinformował w czwartek 28 marca TVN24. Wcześniej pracowała w Prokuraturze Rejonowej Warszawa – Śródmieście Północ, a do okręgowej była jedynie delegowana. Od teraz będzie ona pełnoprawnym prokuratorem Prokuratury Okręgowej. Jak podkreśla Onet, decyzję o jej awansie musiał zaakceptować prokurator generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Dziennikarze Onetu zwracają też uwagę na fakt, iż Śpiewak wciąż nie podjęła decyzji w sprawie dotyczącej „taśm Kaczyńskiego”. Chodzi o protesty zgłaszane przez austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera, który domaga się zwrotu kilku milionów złotych zainwestowanych w budowę dwóch wieżowców przy ulicy Srebrnej w Warszawie. Media przypominają, że „Fakt” w dzień po pierwszym przesłuchaniu Austriaka pisał o nietypowej wizycie Jarosława Kaczyńskiego w Ministerstwie Sprawiedliwości. Łącznie Birgfellner został przesłuchany już sześć razy.
Co zeznał Birgfellner?
Przypomnijmy, że m.in. 11 lutego 2019 roku austriacki deweloper, który pojawia się na nagraniach rozmów dotyczących budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez spółkę Srebrna, zeznawał w prokuraturze. Gerald Birgfellner zeznał pod groźbą odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, że w lutym 2018 roku kancelaria Baker McKenzie, która zajmowała się obsługą inwestycji, przekazała, że potrzebuje uchwały spółki Srebrna oraz właściciela spółki Srebrna, czyli fundacji im. Lecha Kaczyńskiego. Po przygotowaniu przez prawników treści uchwał, miał je podpisać prezes PiS w imieniu Instytutu Lecha Kaczyńskiego.
„Jarosław Kaczyński powiedział mi, że musi mieć jeszcze podpis księdza, który jest członkiem rady tej fundacji, ale powiedział, że zanim ten ksiądz podpisze, to trzeba mu zapłacić. Chodzi o pana Rafała Sawicza. Zapytałem Jarosława Kaczyńskiego, ile musimy mu zapłacić, a on odpowiedział, że prawdopodobnie 100 tys. zł. Powiedziałem, że nie mam takich pieniędzy i muszę je wyłożyć z własnej kieszeni, i mogę zebrać 50 tys., a resztę zapłacimy mu, jak dostaniemy kredyt [z Banku Pekao SA na przygotowanie inwestycji], a ja otrzymam swoje honorarium. Ktoś z Nowogrodzkiej do mnie zadzwonił, nie wiem kto, że powinienem podjąć te 50 tys. z banku z mojego prywatnego konta i zawieźć je na Nowogrodzką” – miał, jak podaje „Gazeta Wyborcza”, zeznać Birgfellner w prokuraturze. Według nieoficjalnych informacji „Wyborczej”, Birgfellner dodał, że świadkiem opisanych przez niego wydarzeń była jego żona, powiązana rodzinnie z Kaczyńskim.
Birgfellner twierdził, że „zrobił tak, jak mu polecono i zaniósł kopertę z pieniędzmi na Nowogrodzką”. „Przypominam sobie, że Jarosław Kaczyński tę kopertę miał w ręku. Więc mieliśmy już podpisane uchwały, czyli była zgoda” – podkreślił.
Wieżowce w Warszawie
Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, na warszawskiej działce, na której w latach 90. uwłaszczyło się środowisko Porozumienia Centrum (dawnej partii Jarosława Kaczyńskiego) spółka Srebrna chciała wybudować 190-metrowy biurowiec. Za przygotowanie inwestycji miała być odpowiedzialna firma Austriaka Geralda Birgfellnera, który ma rodzinne powiązania z prezesem PiS. W biurowcu mają powstać m.in. hotel, apartamenty oraz siedziba fundacji Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego. Wartość inwestycji miała wynieść ok. 300 mln euro, czyli około 1,3 mld zł. W rozmowach przewija się m.in. wątek zysków, jakie fundacja mogłaby mieć z wynajmu powierzchni biurowej.
Według „Gazety Wyborczej” w inwestycji miał pomóc bank Pekao SA, którego prezesem jest Michał Krupiński. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że bank wyraził zgodę na finansowanie inwestycji przez firmy Birgfellnera a kwota widniejąca na dokumentach bankowych to 15,5 mln euro. Z kolei w dokumentach Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego pojawia się informacja, że bank wydał zgodę także na kredytowanie całej inwestycji do 300 mln euro. W oświadczeniu przesłanym dziennikarzom bank zaprzeczył, jakoby miał kredytować te inwestycje.
Czytaj też:
„Rz”: Wątpliwe honorarium za wieżowce Kaczyńskiego