Brytyjski historyk i publicysta David Irving, który w swoich pracach twierdził m.in., że Żydów w Auschwitz-Birkenau nie zabijano w komorach gazowych, o planowanej podróży do Polski poinformował na swojej stronie internetowej. Ma to być wycieczka, którą poprowadzi po miejscach związanych z II wojną światową. W planach jest wizyta w Treblince, Bełżcu, Majdanku czy Wilczym Szańcu. Żeby wziąć w niej udział, trzeba zapłacić 3650 dolarów.
O plany Irvinga był pod koniec marca pytany polski minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz. Na zadane przez dziennikarzy pytanie odpowiedział, że ze względu na niedopuszczalne z punktu widzenia polskiego prawa idee i opinie prezentowane przez Irvinga nie zostanie on wpuszczony do naszego kraju.
Irving uważa, że nie można oskarżać Hitlera o spowodowanie Holocaustu, bo nie istnieje bezpośredni rozkaz, czy inny dokument podpisany przez Adolfa Hitlera, który miałby świadczyć o tym, że to Hitler zlecił wymordowanie Żydów. W związku z tym ma działać zasada domniemania niewinności, bo, według Irvinga, nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy współpracownicy Hitlera nie zorganizowali Holocaustu w tajemnicy przed swoim wodzem.
I właśnie do tego odwołuje się Janusz Korwin-Mikke w swoim wpisie. „Przypominam, że zgodnie z prawem to nie ja czy p.Irving mamy dowodzić, że Hitler NIE wiedział o Holokauście; dowieść trzeba, że wiedział!” – napisał polityk na Twitterze.
Warto jednak przypomnieć, że w przeszłości sądy w Wielkiej Brytanii i Austrii uznały Davida Irvinga za winnego negowania Holokaustu, a w Austrii spędził za to 13 miesięcy w więzieniu.
Czytaj też:
Łabędzi śpiew Irvinga