– Myślę, że obrażeni poczuli się ci, którzy chcieli się obrazić, a przede wszystkim ci, którzy zinterpretowali moje słowa w fałszywej interpretacji, którą narzuciła m.in. Telewizja Publiczna – stwierdził Jażdżewski. – Podejrzewam, że gdyby nie ich reakcja, która była czystą manipulacją, nie rozmawialibyśmy dzisiaj, nie byłoby tej całej dyskusji – skwitował redaktor naczelny „Liberté!”, mówiąc o swojej krytyce Kościoła.
Z jego słowami nie zgodziła się prowadząca Monika Olejnik, która przywołała krytyczne słowa wicerektora UW. Uczelnia w oświadczeniu odcięła się od wystąpienia Jażdżewskiego, twierdząc m.in., że „formą swojego wystąpienia nadużył zaufania Uniwersytetu jako gospodarza”. Jażdżewski przyznał, że tuż po odczycie usłyszał od wicerektora, że „było to specyficzne przemówienie”, ale usiłował jednocześnie przekonywać, że reakcja nastąpiła po tym, jak minister Gowin „postraszył ich listem”. Monika Olejnik zwróciła mu uwagę na chronologię wydarzeń, która przeczy takiej interpretacji.
W dalszej części rozmowy dziennikarka oceniła jako „haniebny” materiał TVP, w którym Jażdżewski został postawiony obok mordercy Jerzego Popiełuszki. – Uważam, że to było haniebne, ale pan dał paliwo do wojny religijnej. Dał pan paliwo Jarosławowi Kaczyńskiemu, żeby mówić takie słowa: „Kto podnosi rękę na Kościół, podnosi rękę na naród polski (prezes PiS powiedział dosłownie:Kto podnosi rękę na Kościół, podnosi rękę na Polskę - red.)” – stwierdziła.
Czytaj też:
Biedroń przed Jasną Górą wsparł Jażdżewskiego: Politycy PO wystraszyli się biskupa i Kaczyńskiego