Zdjęcie Oscara Ramireza i jego niespełna dwuletniej córki Valerii z Salwadoru, którzy utonęli w Rio Grande, przez wiele osób zostało okrzyknięte symbolem niewydolnej polityki migracyjnej Stanów Zjednoczonych. 25-latek z żoną i 23-miesięczną córką chcieli dotrzeć do USA w poszukiwaniu lepszego życia. W Salwadorze mieszkali na obszarze zajmowanym przez gangi, ale ich największym problemem były niskie zarobki.
Ramirezowi udało się dostać azyl w Meksyku, co miało pomóc w uzyskaniu wizy do USA. Po dotarciu na granicę ze Stanami Zjednoczonymi rodzina złożyła wniosek azylowy. Jednak procedura przeciągała się – przez dwa miesiące czekali na pierwsze spotkanie w celu omówienia swojego wniosku. Sfrustrowany oczekiwaniem w obozie dla migrantów mężczyzna postanowił wraz z rodziną nielegalnie przekroczyć granicę na rzece Rio Grande. Kosztowało go to życie własne i córki – obydwoje utonęli. Zdjęcie ciała mężczyzny i wtulonej w niego córeczki znajdującej się pod jego koszulką obiegło media na całym świecie. Demokraci winą za tę sytuację obarczali administrację Donalda Trumpa i prowadzoną przez nią zaostrzoną politykę migracyjną.
„Okrucieństwo, które widzimy na naszej granicy jest nieprawdopodobne. Historia oceni, w jaki sposób reagujemy na traktowanie rodzin i dzieci imigrantów przez administrację Trumpa. Nie możemy milczeć” – napisał na Twitterze Demokrata Joe Biden, który zamierza wystartować w wyborach prezydenckich w 2020 roku „To nie jest to, kim jesteśmy. To nie jest Ameryka” – dodał.
Zwolniony z powodu rysunku?
W podobnym duchu utrzymana była grafika, która miała kosztować kanadyjskiego ilustratora utratę pracy. Michael de Adder wykorzystał na rysunku motyw ze zdjęcia. Nad brzegiem rzeki sportretował też Donalda Trumpa wysiadającego z wózka golfowego i pytającego martwych Salwadorczyków, czy będzie im przeszkadzało, jeśli zagra.
Niedługo po jej publikacji mężczyzna oświadczył na Twitterze, że wszystkie tytuły wydawane przez Brunswick News Inc. rozwiązały z nim współpracę ze względu na karykaturę Trumpa. Wydawnictwo broni się, twierdząc, że to „całkowicie nieprawdziwa sugestia”.
„To jest fałszywa narracja, która została rzucona lekkomyślnie w mediach społecznościowych” – czytamy w oświadczeniu. Brunswick News Inc. twierdzi, że Adder nigdy nie oferował spornego rysunku żadnemu z tytułów wydawnictwa. Prawdziwym powodem rozwiązania wspólpracy z Adderem ma być to, że firma zdecydowała się na powrót innego rysownika, który był popularny wśród czytelników. „Negocjacje trwały tygodniami” – stwierdzono.
Czytaj też:
Za kulisami spotkania Trump – Kim Dzong Un było ostro. Rzecznik Białego Domu „posiniaczona”