Znany ze swoich kontrowersyjnych poglądów polityk zwrócił uwagę na fakt, że obecny sposób ukształtowania systemu emerytalnego nie zachęca do posiadania dzieci. „Można dokładnie pokazać, jak rozwój systemu emerytalnego szedł w parze ze spadkiem dzietności. Ludzie dawniej mieli dzieci po to, by ktoś utrzymywał ich na starość. Musieli nie tylko mieć dużo dzieci – ale też musieli dobrze je wychować, nie krzywdzić i zapewnić dobre wykształcenie, by dobrze zarabiały. Obecnie nie warto mieć dzieci – bo na starość będzie przecież emerytura” – pisze. Dodaje, że w ostatnich latach dzietność nieznacznie wzrasta, co wiąże z utratą zaufania do systemu emerytalnego.
W dalszej części swojego tekstu Korwin-Mikke pisze o systemowym wyzyskiwaniu mężczyzn na rzecz kobiet. Wylicza, że polski mężczyzna pracuje średnio 40 lat i płaci w tym czasie składkę emerytalną 1360 zł. Po przejściu na emeryturę zostaje mu statystycznie 15 lat życia i 2200 zł emerytury. Przypomina, że prawie połowa mężczyzn umiera zresztą przed przejściem na emeryturę.
Kontynuując, Korwin-Mikke pisze, że większość pieniędzy przelewana jest na kobiety. „Kobiety wprawdzie otrzymują dwa razy niższą średnią emeryturę, ale płacą znacznie niższe składki, pracują znacznie krócej i – co najważniejsze – żyją znacznie dłużej” – podkreśla. Postuluje więc rozdzielenie ZUS według płci. W jego ocenie miałoby to skłonić kobiety do pracy „na kreatywnym stanowisku Pani Domu” i spowodować wzrost liczby urodzeń. Nie unika przy tym typowych dla siebie szowinistycznych wstawek. Cały tekst dostępny jest na portalu RP.pl.
Czytaj też:
Janusz Korwin-Mikke: Nie ma dla mnie różnicy pomiędzy Hitlerem, Kwaśniewskim, Kaczyńskim a Tuskiem