W środę opublikowana została lista nazwisk osób, które Marek Kuchciński zabierał na pokład samolotów w 2019 roku. Okazuje się, że z tego kosztownego środka transportu korzystali też inni politycy PiS razem z rodzinami. Mowa tu o Zbigniewie Ziobro, Andrzeju Adamczyku, Stanisławie Piotrowiczu z żoną, Zdzisławie Krasnodębskim z żoną. Marszałkowi Kuchcińskiemu towarzyszyli też poseł Bogdan Rzońca i marszałek podkarpacki Władysław Ortyl. Niektóre z tych lotów miały status HEAD.
Dzień później portal tvn24.pl przedstawił listę osób, których nazwiska pojawiły się w decyzjach o zarządzaniu lotów z 2018 roku. Jest wśród nich siostra polityka, Beata Kuchcińska. Pojawia się także liczne grono polityków PiS, m.in. Beata Mazurek, ówczesna wicemarszałek Sejmu i rzeczniczka PiS, posłanki Józefa Hrynkiewicz i Anna Schmidt-Rodziewicz, posłowie Jerzy Paul i Wojciech Buczak, ale też europoseł Karol Karski. Kuchcińskiemu towarzyszyli również m.in. krytyk literacki Krzysztof Dybciak czy przewodniczący rady nadzorczej PAP Janusz Niedziela.
„Taki model pracy”
W poniedziałek ze swoich lotów tłumaczył się sam zainteresowany. Na konferencji prasowej Marek Kuchciński zaznaczył, że od początku kadencji przyjął „taki model pracy marszałka, który działa nie tylko w budynku Sejmu, ale pracuje również aktywnie w kraju i za granicą”. – Stąd wynika duża liczba spotkań i wyjazdów na uroczystości, w których brałem i biorę udział. Takich spotkań od początku kadencji odbyło się ponad 900, niejednokrotnie kilka dziennie, w tym w soboty i niedziele – dodał Kuchciński zaznaczając, że taka wielość spotkań wymagała użycia specjalnego transportu, w tym lotniczego.
Polityk zaznaczył, że zarówno loty do Rzeszowa, jak i na każde inne lotnisko, były związane „z jego pracą Marszałka Sejmu”. – Mam świadomość, że liczba lotów była duża, ale wynikała ona głównie z modelu pracy, jaki przyjąłem – powtórzył. Przypomniał, że wpłacił 15 tys. zł na Caritas oraz klinikę Budzik, za to, że samolotami podróżowała jego rodzina. Dodał też, że raz samolotem podróżowała jego żona, a on w tym czasie sam wracał ze stolicy do Rzeszowa. Podkreślił, że maszyna i tak musiała wrócić na lotnisko macierzyste, a on za ten lot wpłacił 28 tys. zł na fundusz modernizacji Sił Zbrojnych.
Na koniec Kuchciński przeprosił wszystkich, którzy „poczuli się urażeni” sytuacją związaną z jego lotami. – Działałem zgodnie z prawem, dane o tych lotach są dostępne w kilku instytucjach – podsumował.
Czytaj też:
Kuchciński do dymisji? W południe ważne oświadczenie Kaczyńskiego