Domyślamy się, że ci, którzy regularnie oglądają „Wiadomości” TVP, nie potrzebują powtórki. Ci natomiast, którzy o 19:30 zwykle znajdują sobie inne zajęcie, nieszczególnie mają na to ochotę. Wydaje się jednak, że w obliczu stawianych TVP zarzutów o brak obiektywizmu, warto zapoznać się ze sposobem omówienia niewygodnego dla rządzących tematu – dymisji wiceministra Piebiaka.
Całemu zagadnieniu „Wiadomości” poświęciły blisko 3 minuty. Na omówienie dość złożonej tematyki tej afery wygospodarowano 20 sekund. Dalej możemy posłuchać wypowiedzi rzecznika Ministerstwa Sprawiedliwości i oświadczenia samego Łukasza Piebiaka, który „w poczuciu odpowiedzialności” za reformy składa rezygnację (i jednocześnie wnosi pozew przeciwko Onetowi). Trwa to przez 30 sekund, czyli już dłużej, niż samo przedstawienie sprawy.
Po krótkiej wypowiedzi premiera, potwierdzającego przyjęcie dymisji, „Wiadomości” pokazują, jak podobne sprawy były rozwiązywane w przeszłości. Trwa to łącznie nieco ponad minutę, w trakcie której możemy wysłuchać opinii stałych komentatorów TVP: Jacka Karnowskiego i Tomasza Sakiewicza. Później dowiadujemy się o hejcie w Urzędzie Miasta w Inowrocławiu (rządzonym przez PO) oraz ponownie o działaniach z przeszłości, tym razem podejmowanych przez Ewę Kopacz (PO). Trwa to również minutę.
Na uwagę zasługuje też treść tweeta zamieszczonego przez profil @WiadomosciTVP. „Podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości sędzia Łukasz Piebiak zrezygnował z funkcji. Powód? Publikacja jednego z portali, opisująca działanie w mediach społecznościowych kobiety o imieniu Emilia, dyskredytującej niektórych sędziów”. Nie dowiemy się z niego, że owa kobieta miała działać w porozumieniu i we współpracy z wiceministrem Piebiakiem.
Co ustalił Onet?
Onet dotarł do osoby, która w porozumieniu z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem miała zajmować się internetowym hejtem i rozsyłaniem kompromitujących informacji na temat polskich sędziów. Dziennikarze zaprezentowali screeny z wymienianych w tym temacie wiadomości. Jednym z celów akcji był szef „Iustitii”, największego stowarzyszenia sędziowskiego.
„Pomysł mam taki. Rozesłać to anonimowo do wszystkich oddziałów Iustitii. I do samego zainteresowanego. Gazety odpadają bo brak dowodów. Mam nr do męża kochanki. Jest możliwość skorzystać z bramek internetowych lub z karty sim, ale nie mam jej na kogo zarejestrować. Mogę zagadać z R. [tu pada nazwisko znanego dziennikarza TVP]. Może on pogrzebie ale brak źródła i dowodów, trochę kiepsko. Jakie jest Pana zdanie? I czy ogólnie nam coś to da. Czy nam pomoże?” – pytała wiceministra internetowa hejterka.
„Myślę, że da i pomoże. Ważne, żeby się przeszło choćby i po Iustitii z kim mamy do czynienia. Ludzie to rozniosą, a Markiewicz przygaśnie wiedząc co na niego jest. Może Kuba [jak wynika z innych wiadomości, które widzieliśmy, chodzi o Jakuba Iwańca, bliskiego współpracownika wicemin. Piebiaka] miałby pomysł jak to rozpowszechnić, nie zostawiając śladów?” – miał odpowiedzieć Piebiak.
Rozmówczyni polityka czuła, że jej działania są nie tylko nieetyczne, ale mogą mieć też inne konsekwencje. „Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą” – pisała w kontekście tej samej operacji. „Za czynienie dobra nie wsadzamy” – odpisał jej wiceminister sprawiedliwości.
Czytaj też:
Afera z wiceministrem sprawiedliwości. Jest pierwsza reakcja PiSCzytaj też:
Lewica składa zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstw. Chodzi o sprawę PiebiakaCzytaj też:
Mateusz Morawiecki przyjmie dymisję ministra Piebiaka. „Sądzę, że to kończy tę sprawę”