We wtorek tuż przed kluczowymi głosowaniami w sprawie brexitu, poseł Philip Lee dołączył do Liberalnych Demokratów. Tym samym pozbawił rząd Borisa Johnsona większości w Izbie Gmin. Podczas wystąpienia premiera Wielkiej Brytanii, Lee przeszedł do opozycyjnych ław. – Partia, do której dołączyłem w 1992 roku, nie jest tą samą partią, z której dzisiaj odchodzę – powiedział polityk, wyjaśniając przyczynę swojej decyzji. Przewodniczący Partii Pracy Jeremy Corbyn wykorzystał nową sytuację i zwrócił się do lidera Torysów. – To rząd bez mandatu, moralności, a dzisiaj także bez większości – podsumował.
Trwa zamieszanie z brexitem
Wielka Brytania ma opuścić Unię Europejską 31 października. Jak zapewniał premier Boris Johnson, dojdzie do tego nawet jeśli nie zostanie podpisane żadne porozumienie w tej sprawie. Taki scenariusz nie podoba się wielu posłom opozycji oraz kilku politykom z rządzącej w Wielkiej Brytanii Partii Konserwatywnej, którzy zapowiedzieli sprzeciw wobec bezumownego brexitu. Opozycyjni posłowie opracowali projekt ustawy, który ma na celu zablokowanie takiego rozwoju wydarzeń. Jak donoszą brytyjskie media, taki projekt ma poprzeć, oprócz opozycji, przynajmniej 10 konserwatywnych parlamentarzystów.
Czytaj też:
Pięć ofiar śmiertelnych huraganu Dorian, żywioł zbliża się do Florydy. Transmisja NA ŻYWO