Kilkunastu lekarzy rezydentów protestowało w czwartek przed siedzibą Ministerstwa Zdrowia w Warszawie. Lekarze leżeli przed gmachem budynku w czarnych workach na zwłoki. Obok każdego worka stała tabliczka z rzekomą przyczyną zgonu. Lekarze rezydenci poprzez ten protest chcieli zwrócić uwagę na problemy polskiej służby zdrowia. – Jest to próba zwrócenia uwagi opinii publicznej na skandalicznie niskie finansowanie ochrony zdrowia, jej problemy organizacyjne i kadrowe – wyjaśnił Jan Czarnecki, Przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL. – Jestem przerażona sytuacją w ochronie zdrowie w Polsce – dodawała Natalia Jakubowska, lekarz stażysta. Jak podkreślali sami organizatorzy, przekaz happeningu miał być „wyrazisty i brutalny”.
Marszałek Senatu komentując protest przypomniał, że rząd Prawa i Sprawiedliwości nieustannie stara się poprawić stan ochrony zdrowia. – Wiemy, że sytuacja w służbie zdrowia nie jest najlepsza, ale bardzo wiele zmian dokonaliśmy. Dwie istotne zmiany, to zwiększenie finansowania do 6 proc. (PKB – red.), na to trzeba poczekać. Ten proces będzie trwał. (…) Drugi bardzo ważny element to zwiększenie od 2015 roku o 48 proc. miejsc na studiach na wydziałach lekarskich – powiedział Karczewski. – Dziwię się, bo jednak rezydenci przede wszystkim powinni się uczyć, tak zawsze było i powinno być – dodał.
Czytaj też:
Worki z ciałami przed Ministerstwem Zdrowia. „Nie było lekarza na dyżurze”