Dyskusja w studiu TVP Info z udziałem polityków PiS, Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Kukiz'15 i Konfederacji dotyczyła m.in. przepisów aborcyjnych. Beata Maciejewska tłumaczyła, że w Polsce jest "jedna z najbardziej restrykcyjnych ustaw w Europie", jeśli chodzi o prawo do przerywania ciąży. – Kobiety powinny mieć prawo do decydowania o tym, kiedy ile i czy w ogóle chcą mieć dzieci – tłumaczyła polityk z Wiosny.
Dyskusja zeszła w końcu na temat tego, od kiedy można mówić o „dziecku”. – Dziecko jest dzieckiem, ciąża jest ciążą, zarodek zarodkiem – tłumaczyła Maciejewska, zarzucając prowadzącemu program Adrianowi Klarenbachowi, że pojęcie „dziecko narodzone” wprowadzane jest, by manipulować językiem.
„Ja byłam w ciąży, okej?!”
Dziennikarz spytał wtedy posłankę, „jak wytłumaczy swoim dzieciom, że nie były dziećmi”. – Dlaczego miałabym to tłumaczyć swoim dzieciom? – odparła zaskoczona polityk. Klarenbach dopytywał, czy Maciejewska ma dzieci, twierdząc, że jest to sprawą publiczną, bo nowo wybrana posłanka przestała być osobą prywatną. – Chciałbym wiedzieć, czy pani nosiła dziecko pod sercem, czy nie? – dociekał Klarenbach. – Ja byłam w ciąży, okej?! – podniesionym głosem odpowiedziała Maciejewska.
Posłanka Wiosny tłumaczyła, że w razie potrzeby albo konieczności chciałaby mieć możliwość skorzystania z aborcji. – Proszę nie epatować tutaj kościelnymi, że „nosiłam pod sercem”. Po prostu byłam w ciąży – strofowała prowadzącego. Klarenbach dopytywał: „To przepraszam, gdzie dzieci się nosi? W tornistrze? W plecaku?” W odpowiedzi Maciejewska ponownie zarzuciła mu „używanie języka manipulacji.