Stanisław Karczewski przekonywał, że to jego ugrupowanie powinno przewodniczyć obradom Senatu. – My wygraliśmy wybory do Senatu. Mamy 48 senatorów. Nasi oponenci, czyli Platforma Obywatelska, tak naprawdę ma 44 – włączając w to również pana senatora Gawłowskiego. To jest 44 senatorów. Więc my wygraliśmy te wybory – mówił, mimo oczywistej porażki we wtorkowym głosowaniu w sprawie wyboru marszałka.
Polityk Zjednoczonej Prawicy przyznał, że do ostatniej chwili toczyły się rozmowy, które miały na celu przeciągnąć na stronę sejmowej większości jednego senatora potrzebnego do zyskania przewagi także w tej izbie. – Byłbym nieuczciwy, gdybym powiedział, jak niektórzy mówili „nie, nie rozmawiamy”. Rozmawialiśmy. Nikogo nie przyciągaliśmy na siłę – zapewniał.
Karczewski nie wykluczył, że w ciągu tej kadencji w Senacie może nastąpić zmiana na stanowisku marszałka. – Ta przewaga, przewaga opozycji jest bardzo niewielka, krucha. To jest kilka głosów – dosłownie dwa, jeden, czasami można powiedzieć, dosłownie jeden głos może... Tak naprawdę wczoraj jeden głos zadecydował o zwycięstwie pana prof. Grodzkiego – jeden głos. Ja wiem, czyj i wiem, w jakich okolicznościach. Chyba nie warto o tym mówić, bo to nie jest istotne – rzucił. – Jeden głos. Ten jeden głos może w następnych wyborach, w następnych głosowaniach zagłosować zupełnie inaczej – dodawał.
Czytaj też:
Senat. Kandydat PiS przegrał. Opozycja ma marszałka!Czytaj też:
Stanisław Karczewski o senatorach PiS: Niektórzy przegrali na własne życzenie