Lewica nie zadeklarowała jeszcze, kto zostanie jej kandydatem na prezydenta. Szef SLD Włodzimierz Czarzasty jasno mówił jednak, że wybór rozegra się między Adrianem Zandbergiem z partii Razem, który został w październiku wybrany na posła i eurodeputowanym, byłym prezydentem Słupska Robertem Biedroniem, który był szefem kampanii Lewicy do parlamentu.
Eurodeputowany SLD Leszek Miller zdradził, że „konsultacje trwają”. – Mogę powiedzieć, kto bardzo chce kandydować. Robert Biedroń, niewątpliwie – stwierdził rozmówca Polsat News. Rzeczywiście, takie sygnały pojawiały się w przestrzeni publicznej ze strony samego zainteresowanego. W poniedziałek 4 listopada Biedroń zamieścił na Twitterze wpis, w którym zasugerował start kampanii, przywołując hasło Baracka Obamy. „Tak, możemy. Ale czy ja mogę? Jeśli wiecie, co mam na myśli” – dodał do niego Biedroń.
Zachowanie młodszego kolegi z rezerwą skomentował w Polsat News Leszek MIller. – Robert Biedroń mówił, że chce być premierem, mówił, że zrezygnuje z mandatu do Parlamentu Europejskiego. Mówi się, że kobieta zmienną jest, no ale okazuje się, że nie tylko kobieta – skwitował europoseł.
Czytaj też:
Komorowski kandydatem w wyborach prezydenckich? „Superniania” twierdzi, że to dobry pomysł